sobota, 9 listopada 2013

Rozdział dwudziesty trzeci - Wieści z gazety cz.1

A więc! Nieładnie tak pisać tylko pięć komentarzy, więc wstawiam tylko połowę rozdziału.
A o Locę zaczynam się poważnie martwić. Chyba zdezerterowała; no cóż, smutno.
Pewnie zaraz zauważycie, że zmieniłam narrację. Piszę teraz w pierwszej osobie, ale jeżeli stwierdzicie, że lepiej było ja pisałam w trzeciej, to napiszcie, proszę:)
Aww, wich you were here!
S.I.H.25

 Zbiegłam po wielkich, marmurowych stopniach. Ich zimno kaleczyło moje bose stopy, posyłając w górę nerwów sygnały, abym natychmiast założyła coś na siebie. W sumie to przynajmniej miałam na sobie satynowy szlafrok, powiewający jak jakaś parodia peleryny, nawet jeżeli w tej chwili nie chronił mojego ciała ubranego w coś co przypominało krótką koszulę nocną. Kto to w ogóle na mnie włożył?
U podnóża rozłożystych schodów przystanęłam i rozejrzałam się, ciężko łapiąc oddech. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie on może być.
- Draco!- zawołałam, a, mój głos poniósł się echem po wielkim holu. Tu musiało być z tysiąc pokoi.
I jak ja w tym labiryncie mam się znaleźć! Ugh!
Szłam więc jedną ręką cały czas trzymając się ściany, w drugiej kurczowo ściskając gazetę. MARTWA UCZENNICA HOGWARTU, SIEDMIU INNYCH ZNIKNĘŁO – taki był nagłówek Proroka. Nie napisali kiedy, nie napisali dlaczego. I właśnie tego chciałam się dowiedzieć, zanim moje serce rozpadnie się na kawałki, i nie będę miała siły na zemstę.
- Draco? – spytałam cicho na widok jedynych uchylonych drzwi. Pchnęłam je i weszłam.
Znalazłam się w dużym pomieszczeniu, bibliotece, jak stwierdziłam. W kominku wesoło trzaskał ogień. Ściany były wysokie, ciemnozielone, a krwistoczerwone kotary zasłaniały wielkie okna. W pokoju było mnóstwo fotelików, biurek i pustych kubków po kawie oraz kieliszków po mocniejszych trunkach. A pod ścianami ciągnęły się regały wykonane z ciemnego drewna, a na każdy z nich uginał się pod ciężarem dziesiątek książek. Było tam pięknie. A tego obrazu dopełniał jasnowłosy młody mężczyzna siedzący po turecku na samym środku i patrzący się na mnie jasnoszarymi oczami.
- Hermiono – powiedział, zaginając róg książki i zamykając ją. Śledziłam to wzrokiem. Nie wolno tak krzywdzić książek. – Nie wiedziałem, że się obudziłaś.
- Co to jest? – spytałam, podnosząc gazetę. Musiałam mieć szał w oczach. Musiałam wyglądać jak szajbuska bez butów.
Gówno mnie to obchodziło.
- Usiądź, proszę – westchnął. Wyglądał odrobinę smutno.
- Wiesz coś o tym? – powoli się zbliżałam, brodząc w wysokim i puszystym dywanie. – Wiesz, czemu zginęła?
- Opowiem, jak usiądziesz – w jego głosie zabrzmiała stalowa nuta. Posłusznie usiadłam (z gracją przewracającego się słonia) na podłogę przy kominku. Dopiero też zanotowałam, że w kącie gra radio.
And you, will be lying on the beach,
Spying stars on the sky,
Thinking about this, what’s gone
And will never come back,
You’ll be spying souls in late-night air.[i]
Cały. Wszechświat. Był. Po. Prostu. Przeciw. Mnie.
- Kiedy przestałaś oddychać… - urwał i wziął głęboki oddech. – rzuciliśmy się wszyscy do ciebie. Wszyscy, bo Ginny, Pansy, Ron… byli zdrowi. Puff, znaki zniknęły! I zanim znów… powróciłaś do żywych czy coś, ona zniknęła.
- Ona? – Hermiona zmarszczyła nosek.
- Morgana. Zniknęła. Prawdopodobnie nie miała siły by nas zaatakować. Ale, Hermiono… paręnaście minut później rozpętało się piekło. Najpierw, usłyszeliśmy krzyki dobiegające z wielkiej Sali. Nie słyszałaś ich, byłaś nieprzytomna. A one naprawdę były straszne, jakby ktoś zginął. Cóż, bo zginął. Ona… wpadła na salę i zaczęła miotać zaklęciami. Luna, widząc Harry’ego – jakże mogła wiedzieć kto to! – Próbowała do niej podejść. Trafiło ją zaklęcie, Morgana już nie bawiła się w kołą Hekate. I potem… akurat kiedy przybiegliśmy… spojrzała na jej ciało, zaczęła się śmiać i zwyczajnie znikła.
Przestał mówić jakby ktoś mu przeciął struny głosowe. W jego oczach widać było ból. Co ciekawe, naprawdę polubił Lunę z którą siedział na zaklęciach w tym roku. Była także jego przyjaciółką.
Dlaczego jej nie zabiliście?- Chciałam zapytać. Jednak sama sobie na to odpowiedziałam. Harry. Chronili Harry’ego.
Co za przebiegła suka!
- To nie twoja wina – wyszeptałam więc tylko.
- Obawiam się, że poświęciłbym Harry’ego żeby Luna mogła żyć – wpatrywał się w swoje dłonie jakby szukał plam krwi z czasów, kiedy był śmierciożercą. Nagle zrozumiałam, że nie ma jednego Dracona Malfoy’a. Było ich dwóch – zabawny i czarujący Draco oraz mroczny, gniewny i złośliwy Malfoy. Nagle podniósł głowę, wpatrując mi się prosto w jej oczy. – Zrobiłabyś to samo. Ale teraz czas na moje pytania. Dlaczego wróciłaś? Jak wróciłaś?
Patrząc w te pełne bólu i niezrozumienia tęczówki poczułam coś, czego nie da się opisać. Ale była w tym czułość. Współczucie. Namiętność. Zaufanie. Oddanie. A nawet nutka nienawiści.
Może to nazywano miłością?
- Wszystko zaczęło się od Hekate – usłyszałam swój głos. Opowiadałam mu o niej. O naszym przodku, aniołach i demonach, wojnie między dwoma przyjaciółkami. Opowiadałam mu o tym, że nie wiem, gdzie kończy się szara kujonica Hermiona Granger, a zaczyna najpotężniejsza czarownica w dziejach świata Hekate.
Kiedy skończyłam, zareagował dokładnie tak samo jak ja.
- Ej, ale my nie jesteśmy spokrewnieni? – zmarszczył brwi. Mimo woli uśmiechnęłam się.
- Nie. Jesteśmy całkowicie nie-spokrewnieni – nadal się uśmiechałam. Czy to znaczyło, że mu na tym zależało? Jakby czytając w moich myślach, odezwał się zmieszany.
- To dobrze, bo co do wczorajszego wieczoru… to co zrobiłem, było karygodne. Pewnie wypiłaś trochę za dużo kremowego piwa… musieli dodawać tam czegoś mocniejszego. Tak. Nie myśl, że ja… to znaczy, ty nie chciałaś, ja tylko… Przepraszam – nie patrzył na nią.
Poczułam się jakby mnie ktoś zdrowo walnął w głowę. On myśli, że byłam nietrzeźwa? Sugeruje, że ja tego nie chciałam? Już miałam otwierać usta aby wyrazić swój sprzeciw, ale…  nagle poczułam się niepewnie. Z jego chaotycznej paplaniny wynikało, że on chciał mnie pocałować, lecz teraz myślał, że ja nie chciałam. A co jeżeli nie to miał na myśli?
- Gdzie my w ogóle jesteśmy? – pytam więc.
- W moim domku letniskowym – to miał być domek letniskowy! Na Merlina! –Nie martw się, sprawdzali go już. Nie wiedzą, że jesteśmy tutaj.
- A czemu jesteśmy tutaj?
- Ponieważ Morgana pewnie będzie chciała dokończyć dzieło. – Powiedział grobowym tonem.
- Och. – no tak. Mogłam się domyślić. – A Ginny, Blaise, Pansy, Ron? Co z nimi?
- Są pare kilometrów stad, Pansy i Ron na zachód stąd, Ginny i Blaise na wschód. Prosili, żebyś posłała im sowy jak się obudzisz. – Ponownie zaczął czytać. To było wysoce niegrzeczne.
-Nie odwiedzimy ich?
- Nie. To zbyt niebezpieczne. – Ignorował mnie. On naprawdę ją ignorował! Odwróciłam się aby wyjść i popłakać trochę ze złości i bezsilności w moim pokoju, ale w drzwiach przypomniałam sobie o jednej rzeczy.
- A, Draco – podniósł głowę. Skubnęła koronkę satynowej koszulki nocnej którą miała na sobie; jego oczy natychmiast podążyły za tym ruchem. Ciekawa władza. – To coś, co mam na sobie… Dlaczego nie jestem w swoich ubraniach?
- Cóż… - Dlaczego nagle był taki czerwony? – Była całą podarta i we krwi, więc… Ktoś musiał cię umyć i przebrać, a żadne z nas nie mogło zawołać skrzata… rozumiesz…
O Boże.
Odwróciłam się i wyszłam z pokoju czując pieczenie na policzkach.


[i] I ty, będziesz leżał na plaży,
Wypatrując gwiazd na niebie,
Myśląc o tym co jest stracone
I nigdy nie wróci,
Będziesz wypatrywać dusz w nocnym powietrzu

7 komentarzy:

  1. Mnie osobiście bardziej podoba się gdy piszesz w trzeciej osobie wtedy masz dla mnie to coś szczególnego w opowiadaniu jest zawarta ta magia. Pierwsza osoba aż tak do mnie nie ''przemawia", ale to tylko moje zdanie. Mam nadzieje, że pomogłam ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest wspaniały :D Nie wiem, co tu więcej napisać, już się nie mogę doczekać kolejnej notki :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww... *.*
    Cudnie...
    Pozdrawiam :*
    http://victoria-baker-gordon.blogspot.com/
    http://nic-bez-powodu-hr.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chociaż zaczęłam czytać to opowiadanie dopiero wczoraj wieczorem, to już jestem tutaj xd Dziewczyno kocham to po prostu, ten klimat tajemnicy i grozy. No genialne. Czeeeekam na następny rozdział. Teraz się mnie łatwo nie pozbędziesz xd
    Daria ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kiedy następny rozdział już nie mogę sie doczekać ;). Jaga

    OdpowiedzUsuń