wtorek, 24 września 2013

Miniaturka - W innym czasie, w innym zyciu

Oj kochani, to nie było mile! Wyświetleń jest (jak na moje standardy) naprawdę bardzo dużo i dziękuje wam z całego serca! Ale było tak mało komentarzy, ze aż się rozchorowałam i pogubiłam przecinki! Teraz w łóżku leżę i zużywam tony chusteczek. Dlatego własnie rozdziału nie ma, jest tylko miniaturka-zapowiedz jednego z blogów które mam zamiar napisać... to będzie inne dramione, które wyjaśnia część rzeczy które się będą dziać w następnym blogu.
Fakty;
Wojna się skończyła
Hermiona wyszła za Rona, Ginny za Harry'ego, itd. itd.
Ginny urodziła już Jamesa... czyli Herm nawet jeszcze w ciąży nie jest.
Wszystko jest takie samo jak w książce(do czasu, buachachacha!!)
Całuski!
 Xoxo
PS: Rozdział będzie za jakiś tydzień, chyba, że dobijecie do tamtych siedmiu komentarzy po tamtym postem :)
PPS: I jeszcze serdecznie dziękuję za nominację do Liebster Award, ale niestety nie mogę... Nie mam czasu.:(


Prolog

- Jesteś pewien, ze to bezpieczne? - lękliwie dość spojrzałam na tę lśniącą, metalowa maszynę. Nie wyglądała zachęcająco i już zaczęłam żałować swojej decyzji, że pomogę Seamusowi w jego nowej "broni" dla ministerstwa. Co ja tu w ogóle robiłam?
- Tak, tak Hermiona, już nie pękaj! Co z ciebie za Gryfonka? - twarz jej przyjaciela pojawiła się nad obłym kadłubem maszyny. Jak zwykle był cały wysmarowany smarem i popiołem, jedynie jego oczy i szeroki uśmiech dodawały temu trochę światła i radości. - Dzisiaj chyba będziemy mogli przeprowadzić generalną próbę! Podasz mi klucz? Tego akurat magia nie zastąpi! - i znów znikł.
Westchnęłam i podeszłam do stosu z narzędziami. Szarpnęłam za jeden z metalowych... no, tych dziwnych rzeczy. Co to w ogóle było? To chyba akurat kombinerki. Kurczę, kiedyś umiałam robić wszystko z takimi rzeczami. Magia zmieniła mnie w zupełnie inną osobę. Przysięgłam sobie w duchu, że ten zepsuty mikser w domu naprawię sama, jak tylko wrócę. Obiad zrobię... a raczej zamówię... inaczej Ron znowu będzie sarkał na moją kuchnię. A to wcale nie jest miłe.
- Wyjaśnisz mi chociaż wreszcie do czego to służy? - podałam chłopakowi klucz.
- Tak! To jest... to jest w zasadzie wehikuł czasu. A to nie jest klucz. To jest, tak się składa, śrubokręt - oddał mi narzędzie w wyciągniętą dłoń, jednak ja zamarłam, przetrawiając tę informację.
- Zaraz, Ale taki... który nie powodowałby komplikacji? Którym można by wrócić?
- Dokładnie - Seamus uśmiechnął się wesoło machając nad czymś różdżką.
- Można by uratować tych wszystkich ludzi... - wyszeptałam do siebie. Szalonooki... Lupin... Tonks...
- Taki był główny plan - jej przyjaciel nagle spoważniał. - Dobra, klucz jest już niepotrzebny. To jak? Wchodzisz?
- Gdzie? - spojrzałam na niego przerażona. On chyba nie chce żebym wsiadła do tej nie-chromowanej maszyny? Instynktownie dotknęłam podbrzusza koniuszkami palców. Nie wiedziałam czy byłam w ciąży... okres mi się trochę spóźniał, a my od tylu miesięcy staraliśmy się o dziecko... Nie chciałam jej lub jego stracić przez to coś jeśli już tam było.
- Tutaj, rzecz jasna - wskazał na maszynę. Poczułam szarpnięcie strachu, ale i... podniecenia? Ekscytacji na myśl o nieznanym? - To całkowicie bezpieczne! Wysyłałem już małe zwierzątka, a tylko ja znam zaklęcie aktywujące.
Nieprzekonana, powiodłam palcami po tym czymś. W sumie... Co mi się mogło stać?
- Wyślę cię tylko parę minut w przeszłość, zobaczymy czy nie ma żadnych zakłóceń.
A tam, raz hipogryfowi śmierć! Weszłam i zamknęłam za sobą przeźroczyste drzwiczki.
- Widzisz jakie to proste? No, zaraz wszystko uregulujemy. Ty na pewno nie nie stracisz żadnej ważnej części ciała - powciskał pare guziczków i przesunął kilka pokręteł. Ej, zaraz?
- Jak to "ważnej części ciała"? -zaniepokoiłam się. Byłam bardzo przywiązana do swojego nosa. Był mały, zgrabny i wcale nie chciałam go tracić! Voldemort look już dawno wyszedł z mody.
- No, bo te świnki morski czasami traciły nóżki... albo uszka... Ale już to poprawiłem - Seamus wycelował we mnie różdżkę.
- Seamus, to naprawdę... - próbowałam otworzyć drzwi, ale zacięły się. Było za późno. Zaklęcie zostało wystrzelone.
Ogarnęła mnie ciemność.
Jednak kiedy otworzyłam oczy świat wyglądał zupełnie inaczej

4 komentarze:

  1. No, no zapowiada się całkiem ciekawie :) Z przyjemnością będę czytać tą historię :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaintrygowałaś mnie :D Czekam na 1 rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy ciąg dalszy? Zaciekawiłaś mnie tym prologiem

    Pozdrawiam
    Nox

    OdpowiedzUsuń