Rozdzialik już leci, chociaż oczy mnie bolą. Akcja dochodzi
do momentu kulminacyjnego, dzień balu, wszystko się wyjaśni.
Kocham nieprzewidywalne sytuacje…. Nawet jeżeli sama je piszę XD
Betę mi gdzieś wcięło… Więc przeprasza za błędy polskie i
ang., rozdział pisany na szybko i schizowo bo miałam inwazję małych kuzynek:D
Zasada siedmiu komentarzy nadal obowiązuje, kochani! Po
prostu nadal nie rozumiem… Co wy macie do Notta?:D
Specjalnie dla was, narysowałam Herm i Ginny… w ich pięknych
sukienkach. Ale wstawię kiedy indziej:D
Hermiona przejrzała się w wysokim lustrze. Wyglądała,
cholera, jak jakaś smutna księżniczka, w tej wspaniałej sukni. Piękna i zrozpaczona.
Hermiona myślała o tym, co miało się stać tego dnia. Na balu, na który powinna
już schodzić. Myślała o Draco, którego uraziła. O Nottcie z którym zgodziła soę
iść na tą zabawę. O dziwacznych snach w którym raz to Teodor był tym złym, raz
ktoś inny…
- Świetnie wyglądasz – Ginny stanęła w drzwiach. Ona także
się przebrała i wymalowała. Włosy upięła w koka i wypuściła jeden kosmyk włosów
zakręcony na końcu. Jej słota sukienka zaczynała w połowie szyi cienko i
rozszerzała w klatce piersiowej. Złoty materiał spływał falami do samej ziemi,
opinał talię i uda. Rubinowy pas oplatał jej biodra.
- Tylko inaczej zrobimy ci włosy – podeszła i spięła jej
rozbrykane kosmyki. Paroma zręcznymi ruchami zaplotła jej zwykle otaczające twarz
włosy w dwa warkoczyki i złączyła wielką rubinową spinką. Hermiona nagle
przeobraziła się jakby w dostojną królową w koronie.
- Dziękuję – uśmiechnęła się z wdzięcznością. – A co myślisz
o tych butach? Uniosła złote buty z czerwonymi łezkami i czarne na obcasie z
paseczkami oplatającymi łydki. Rudowłosa spojrzała na nie krytycznie.
- Czarne. Twoje nogi ładniej w nich wyglądają.
Hermiona założyła je i jeszcze raz spojrzała w lustro.
Dopiero teraz zauważyła, że ich suknie były w barwach Gryffindoru. Co za
ironia. Pomyślała by nad tym jeszcze, ale Teodor pewnie się niecierpliwił,
lubił być punktualnie. Złapała za torebkę i uśmiechnęła się wymuszenie do
przyjaciółki.
-Idziemy?
·
Wyglądała pięknie.
I to nie tak tandetnie pięknie, jak pięknie, którym zwykle obdarzał dziewczyny z którymi się umawiał,
nie takie jakie mówił z uśmiechem do paruletniego kuzyna który pokazywał mu
rysunek dinozaura goniącego za mięsem na dwóch nogach. Nie, on, Dracon Lucjusz
Malfoy, pomyślał, że Hermiona Jane Granger wygląda pięknie w każdym tego słowa
znaczeniu.
Schodziła powoli po schodach, unosząc sukienkę nad
przepisową wysokość kostki, co sprawiało że coś go dusiło w żołądku… jakby te
wszystkie zjedzone we Francji żaby obudziły się i zaczęły tańcować. Ale ona…
Jej usta przyciągały go i kusiły, były w dokładnie takim samym kolorze co
suknia. Właśnie, suknia! Draco nigdy nie był zbyt dobry jeśli chodziło o modę i
ubrania, ale zachciało mu się śmiać, kiedy przypomniał sobie sen, w którym
Astoria miała taką samą suknię ślubną, uciekał wtedy z krzykiem!
Teraz wcale nie chciał uciekać. Chciał porwać ją w ramiona,
zabrać ją daleko stąd i zrozumieć jak działają te piekielne troczki gorsetu.
Ale na razie po prostu napawał się jej ciepłem i pięknem.
Była jak ogień, jak lód, jak kubek kakao, jak piękny obraz i róże… Była
Hermioną. Była jak wszystkie rzeczy które kochał.
Sama nią była.
- Halo! Ziemia do Draco! – Nawet nie zauważył kiedy
podeszła? Ach, z bliska była jeszcze piękniejsza… nawet ta maleńka krosta na
czubku nosa wyglądała cudownie. Pochylił się żeby usłyszeć co tam wrzeszczy z
dołu. Była taka niziutka!
- Odbiło ci, czy co? Wyglądasz jak sklątka tylnowybuchowa
Hagrida. I to wcale nie od tej ładniejszej strony.
To było słodkie. Sklątki były fajne, jakby nie patrzeć. Jest
ogień… może nawet były krewnymi smoków? Dziadka prawujka ze strony ojca matki?
-Naćpał się czegoś, Miona. – Blaise podpierał zmęczoną,
aczkolwiek szczęśliwą Ginny. – Może miłości?
- Jeżeli jakieś grzybki tak się nazywają, to się zgadzam –
mruknęła Hermiona, szukając czegoś w torebce.
- Dobra, słuchajcie, plan jest taki – wreszcie wyciągnęła z
torebki trzy średniej wielkości fiolki. Podała je Draconowi i Blaisowi. –
Później dam jeszcze jedną Harry’emu… jak tylko go złapię. To co musicie zrobić
jest proste. Przypomina pobieranie wspomnień do myślodsiewni. Musicie tylko ukryć różdżkę w rękawie szaty i dotknąć ich
leciutko. Nie bierzcie za dużo, nie potrzeba nam całej ich mocy.
- Tak jest, szefowo – Blaise zasalutował i pociągnął za sobą
śmiejącą się z czegoś Ginny, zostawiając Dracona i Hermionę razem. Może z tego
śmiała się ruda? Dwójka Ślizgonów stała więc w milczeniu przez chwilę, kątem
oka patrząc na to drugie i mając nadzieje, że jest to niezauważalne.
- Zapnij się – wyrzuciła w końcu z siebie Hermiona,
przełamując gęste milczenie. Draco zmarszczył brwi i spojrzał w dół. A… nie
dopiął koszuli, zostawiając rozchylony trójkąt ukazujący jego bladą skórę pod
którą rysowały się mięśnie. Denerwowało ją to?
- Dziękuję, nie jest mi zimno – powiedział z protekcjonalnym
uśmieszkiem.
- Nie o to chodzi. To mnie rozprasza – wysyczała przez
zaciśnięte wargi. Draco uśmiechnął się jeszcze szerzej, ale posłusznie zapiął
koszulę.
- Nott się chyba spóźnia –powiedział tylko, zamiast rzucania
jakiejś dowcipnej uwagi. Albo rozpięcia koszuli do końca żeby się na niego
rzuciła.
łHmm. Znając ją to pewnie rzuciłaby na niego klątwę zamiast
wycałowania go.
- Astoria też. Może jej się puder skończył – rzuciła
Hermiona niby od niechcenia, ale złośliwie. Draco w duchu przyznał jej rację.
- Słuchaj Hermiona, ja naprawdę nie powinienem…
- Hermiona! Przepraszam, że się spóźniłem, ale ten głupi
krawat… - Teodor biegł w ich stronę z rozchlastaną marynarką i krawatem w
dłoni. Hermiona westchnęła w duchu i spojrzała się na blondyna patrzącego z
niechęcią na jej chłopaka.
- To nic, Draco. Na tej wieży ja także zachowałam się jak
idiotka – obdarzyła skołowanego chłopaka słodkim uśmiechem i poszła zawiązać
krawat Teodorowi.
A Draco Malfoy po prostu stał jak spetryfikowany i gapił się
za nią tępo.
·
This is the night!
I’m gonna abduct you
And hold you tight
Never, never,
Let you go out!
We’ll dancing a-all
night!
Cause you’re only
mine![i]
Zespół skończył grać i ukłonił się. Całą sala rozbrzmiewała
teraz śmiechem i oklaskami dla The Fallen
Angels, zespołu który grał dla nich tego wieczoru . Hermiona oderwała się
na chwilę od Teodora. Miała zaczerwienione policzki, kilka kosmyków wyskakiwało
jej z fryzury… a w jej torebce bezpiecznie spoczywała fiolka z mocą.
- Chyba na razie wystarczy – zaśmiała się w stronę Notta.
- Przyniosę coś do picia!- odkrzyknął jej w gwarze.
Ruszyli w stronę jednego z najbliższych stolików, lawirując
między roześmianymi uczniami Hogwartu. Hermiona nieświadomie przytupywała do
rytmu kolejnej piosenki, słodszej i spokojniejszej od poprzedniej.
My angel, my angel,
Where have you been?
I still don’t now
Are you still
Still, Still my sweet
golden angel?[ii]
- Zostawię tu panią – Teodor uśmiechnął się do niej kiedy
rozstawali się przy stolikach. Za każdym razem kiedy później Hermiona myślała o
tym co zdarzyło się chwile później, ten
uśmiech przeszywał jej serce lodem.
Ale najpierw pojawił się Draco.
- Zatańczysz? –
wyciągnął rękę z najpiękniejszym ze swoich uśmiechów. Hermiona nie mogła mu
odmówić.
Chwile później
tańczyli, wtuleni w siebie, wdychając swój zapach i myśląc o tym, jak bardzo
chcieli by zostać w ramionach tej drugiej osoby na wieczność. Pasowali do
siebie każdą komórką ciała, uzupełniali się wzajemnie.
A tobie wciąż duma nie
pozwala mu o tym powiedzieć.
On nie odwzajemnia moich uczuć, pomyślała gorzko Hermiona.
Taa, jasne. To dlatego
zaprosił cię do tańca, trzyma cię czule, a jego ręce nie zjeżdżają na równik.
Tak, na pewno.
Zamknij się i daj mi
się cieszyć chwilą.
Uciszyła się.
Tańczyli tak dalej, a muzyka robiła się coraz szybsza,
dziksza. Także ich ruchy zaczęły przyspieszać, nie tańczyli już objęci, lecz
nadal ich ciała idealnie współgrały. W jego oczach pojawił się zwierzęcy błysk,
jej zaczęły lśnić, a oddech stał się urywany. I nagle muzyka przestała grać,
światła przygasły. Wokół rozbrzmiewały krzyki i śmiechy. Dwoje Ślizgonów stało,
dysząc ciężko i patrząc na siebie w półmroku.
Tego co działo się w ciągu następnych paru minut nikt nie
widział, a pamiętały o tym tylko dwie osoby, a Hermiona w dodatku bardzo
mgliście. Pamiętała tylko, że znalazła się ma jego rękach… została w wyraźnie
dominujący sposób postawiona w jakiejś wnęce w skale… i była całowana jak nigdy
dotąd, z pasją, miłością, pożądaniem, zatraceniem. I oddawała ten pocałunek.
Ich ciała ocierały się o siebie, ręce błądziły po drugim ciele ucząc się nowego
alfabetu. Usta Dracona zaczęły powolną wędrówkę po jej szczęce, szyi ,obojczykach.
Wbiła mu paznokcie w plecy, pragnąc być jeszcze bliżej niego…
A później uświadomiła sobie co właśnie robi.
- Draco – jęknęła żałośnie. Chciała przywołać się do porządku,
ale jego wargi powodowały rozchodzenie się drobnych dreszczy od każdego miejsca
które całował. To było bardzo rozpraszające. Powinna pamiętać przecież z kim tu
przyszłą… A Draco był pewnie pijany,
odurzony czy coś… Z własnej woli by jej nie pocałował, nie pocałował by jej tak. – Draco!
- Tak, moja piękna? – oderwał się od niej na chwilę, wzrok
miał zamglony. Kiedy jednak Hermiona oderwała jego ręce z długimi palcami
skrzypka od swojej tali, przejaśnił mu się nieco.
- My… nie możemy… nawet nie jesteśmy ze sobą… to nie w
porządku.. przepraszam - nie mogła
pozbierać myśli. Zabrała więc tylko torebkę i uciekła, zostawiając go już drugi
raz tego wieczoru.
·
- Ale impreza! – stęknęła Pansy, zdejmując z obolałych nóg
buty. Usiadła przy stoliku ciągle oszołomionej Hermiony. – Harry poszedł po coś
do picia i zobaczyć co z Ronem. Chyba nie czuł się najlepiej.
- Przyszłaś z Harry’m? – spytała przez grzeczność Hermiona.
Jej mózg nie funkcjonował jeszcze za dobrze po ślinie Dracona.
- Tak, mówiłam ci wcześniej. Tylko szkoda – nagle posmutniała –że poznaliśmy się
tak dobrze dopiero teraz, a nie… wcześniej.
Do skołowanej
Hermiony nagle się coś przebiło.
- Kiedy zaczęliście się dogadywać?
- Parę dni przed moim… wypadkiem. A co? – Pansy spojrzała
się na nią niewinnie.
A Hermiona nagle zrozumiała.
Cudowny rozdział, ale jak się skończył to myślałam, że padnę. Ja cię błagam dodaj coś szybko, bo inaczej oszaleję.
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Świetny rozdział! Reakcja Draco <3 ;D
OdpowiedzUsuńTylko ja jestem taka głupia i nie wiem czego domyśliła się Hermiona?
Mam nadzieję, że to nie Harry stoi za tym wszystkim...
ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com
Boski rozdział <3 Jezu czemu ona poszła z tym Teodorem? Czemu Draco poszedł z Astorią? ;__; Niech oni się w końcu zdecydują zeby byc razem. ; ) Hmm czyżby wybraniec miał coś na sumieniu? ; > Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam. ;*
OdpowiedzUsuń+oo dodaj Twoje rysunki. :3
Beta ma szlaban na laptopa :< Wdarła się na moment pod pretekstem lekcji, żeby przeczytać nowe dzieło Serafino i się nie zawiodła <3
OdpowiedzUsuńNormalne osoby nie doczepią się niczego<3 Moje uczulone oko, a fe, wyniuchało kilka powtórzeń, ale poza tym to per-fect, aww<3
Beta ma nowych idoli:o
Black Veil Brides. Skojarzyłaś mi blabla fallen angels<3
Cudowne, awwwww.
Nie mogę się doczekać następnego!
I, o ile mnie nie wylejesz za zaniedbywanie obowiązków, w weekend zabetuję kolejne<3
Całuski,
Losiek.
Nie dawno znalazłam Twojego bloga, przeczytałam go od razu. Jest po prostu świetny! *.* + heh..mat-fiz, ja human :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Klara
Ciekawa jestem jak dalej potoczy się historia i na co genialnego tym razem wpadła Hermiona. Nie każ długo czekać na ciąg daleszy ;-)
OdpowiedzUsuńPokaz nam swoje rysunki! :) Co do rozdzialu to bardzo fajny i czekam na nastepny.
OdpowiedzUsuń