Jest mi smutno. Ten rozdział będzie już szkolny, pachnie
podręcznikami i korektorem… A wraz z tym, rozdziały będą się pojawiać dużo
rzadziej, myślę, że co pięć-sześć dni. Zależy od rozkładu sprawdzianów:D Tamten rok olałam, w tym mam zamiar się
uczyć.
Jednak rozdział wcześniej… ale na razie bez zbetowaniaXd
Coś dla osób które nie lubią Teodora:D
Ech, co by wam tu polecić… http://www.youtube.com/watch?v=u1xrNaTO1bI
I łona flaaj, flaj- aj…
ó
- Merlinie, chcesz powiedzieć, że zostawiłaś go z jakimiś
porąbanymi słowami i wyszłaś? – Ginny
siedziała na łóżku i tuliła do siebie pluszaka, Pana Zieloną Wiewiórkę.
Co prawda, była ona brudno-ruda, ale na początku swojego żywota miała dość
nieprzyjemne spotkanie z wymiocinami Rona.
- Tak. Nie wolno?- burknęła Hermiona. No co? Zachował się
błazeńsko, myśląc, że wzbudzi jej zazdrość. Bo nie wzbudził. Nie.
- Nie! – Ginevra rozłożyła ręce, strącając przy okazji pare
książek ze stolika. Hermiona podniosła
je zaklęciem w milczeniu, tymczasem Ruda piekliła się dalej. – Czy ty
przypadkiem nie byłaś najmądrzejsza w szkole i tak dalej? Zachowujesz się jak
rozkapryszone dziecko!
- Jestem jedynaczką. Mam prawo.
- Nie, nie masz! Najpierw mówisz, że ktoś ci się podoba,
później już nie, a teraz znowu płaczesz z miłości! – Hermiona podniosła głowę.
- Ja nie płaczę! I na pewno nie z miłości. Po prostu..
Najpierw myślałam, że on mnie lubi.. ale
później zaczął się przechadzać z tą zołzą Astorią… Co za idiotyczna krowa… I
zrobił mi się mętlik w głowie. A później on przyszedł do biblioteki, ale on
jest zbyt przystojny i zbyt wysoki żeby się na niego złościć! Wiesz jak trudno
było grać oziębłą?!
Ginny przez chwile gapiła się na Hermionę. A potem wybuchła
śmiechem.
- No co? – Hermiona spojrzała się na przyjaciółkę zdziwiona.
- Czy nie uważasz… nie uważasz… - Ginny krztusiła się
śmiechem – że to… trochę dziwne, że ten gość… akurat ten gość upokarzał cię
przez te wszystkie lata, wyzywał, rujnował życie tobie i innym, a teraz okazuje
się być tym fajnym gościem w którym
się zakochujesz?
Hermiona zastanowiła się. To powinno być smutne… ale było
absurdalne. Po prostu nienormalne. Też zaczęła się śmiać; po chwili leżała na
podłodze wraz z przyjaciółką.
A w jej głowie śmiała
się jeszcze jedna osoba.
ó
Pansy napadła je pod koniec następnego dnia.
- Dziewczyny! Porywam was, obcałujcie chłopaków i jedziemy!
- Gdzie? – Hermiona podniosła głowę z kolan Teodora, chłopak
przestał gładzić ją po głowie. Nie miało to oczywiście nic wspólnego z pewną
blond parą obśliniającą się w wykuszu koło nich… ani trochę.
- Do Londynu, rzecz jasna. Musimy kupić sukienki na bal!
Miałam jechać z Parvatti i Lavender, ale one nie pójdą… pełnia księżyca wypada
akurat tego dnia, rozumiecie, a Parvatti nie zostawi biednej Lav samej.
- A nie powiedziałaś nam o tym wcześniej, ponieważ… - Ginny
zawiesiła swój i tak słaby ostatnio głos. Pansy uznała jednak, że ma po prostu
dokończyć zdanie.
- Chciałam wam zrobić niespodziankę – dziewczyna spojrzała
się na nie oczami ratlerka.
- Mam inną definicję niespodzianki – wymruczała Hermiona,
ale posłusznie wstała. Cmoknęła Notta w policzek.- Do zobaczenia Skarbie,
cześć Blaise.
- Gdzie będziecie? – Jej chłopak zrobił skrzywdzoną minę.
- Pewnie na Pokątnej. – Hermiona uśmiechnęła się. Widziała u
Madame Malkin taką jedną sukienkę…
Wychodząc, przechodziły obok Dracona i Astorii. Dziewczyna
oderwałą się od chłopaka.
I dobrze, zaczyna
wyglądać jak wyglądać jak dementor obrzygany przez jednorożca.
Hermiona tłumi śmiech.
- Idę z wami –
Astoria wyjmuje puderniczkę i poprawia błyszczyk. – Trzeba wam pomóc. Jednej,
żeby olśniewała bez chłopaka – choć przy moim blasku! – drugiej, żeby ukryć
rudą, wiewiórczą kitę, a trzeciej… - zmierzyła Hermionę krytycznym spojrzeniem
– Zapomniałam. Jest szlamą, co dotknie, to pobrudzi błotem.
- Zamknij się Astoria. Nie idziesz. Jesteś krową. – rzuciła
tylko Pansy. Oczy dziewczyny zalśniły gniewem i urazą.
Kiedy oddaliły się wystarczająco, Hermiona spojrzała się
zdziwiona na Pansy. To nie pasowało do Ślizgonów – nawet tych byłych lub nowo
przybyłych jak ona – żeby mówić ludziom co się o nich myśli. Raczej należało być uprzejmym i przyjaznym, a
uderzać we właściwym czasie.
- To było… proste. – powiedziała do dziewczyny. – Nie lepiej
było zachować to dla siebie?
- A po co? – Pansy zmarszczyła brwi. - Jest krową. Riposty by nie zrozumiała.
Chyba lubię tę
dziewczynę.
ó
Kiedy teleportowały się do Londynu, Hermiona zauważyła że
nie są na Pokątnej. W zasadzie to nie była nawet w Londynie. Dopiero po chwili
zaczęła rozpoznawać marki na szyldach sklepów. Oburzona, zwróciła się do Pansy.
- Co my robimy na Notting Hill?!
Pansy nie wydawała się być zaskoczona jej wybuchem. Po
prostu wyjęła szklany pilniczek i zaczęła skracać paznokcie. Ginny natomiast
podbiegła do hydrantu i zaczęła oglądać go ze wszystkich stron.
- Przecież nie kupimy nic u Madame Malkin, u niej są same
starocie! – gryfonka dmuchnęła na paznokietki. – Mam mugolskie pieniądze.
Potraktujcie to jako prezent gwiazdkowy.
- Do czego to służy? – spytała się Ginny Hermiony.
- Bierze się stąd wodę. A ty - Rozwścieczona ślizgonka wycelowała
oskarżycielsko palcem w Pansy. – nie możesz tak po prostu kupować nam takich
drogich sukienek! Wiesz jakie tu są ceny?!
- Wiem. – burknęła Pansy. – Ale zapominasz kim ja jestem. To
dla mnie lepiej niż dobra cena.
Hermiona umilkła. Zapominała, że Pansy, Blaise, Nott… oni
wszyscy mają mnóstwo pieniędzy. Miliony. Pomyślała o Giny. Jak ona musiała się
czuć, chodząc z Blaisem? Jak to będzie, jeśli ona sama ciągle będzie z
Teodorem? W końcu dojdzie do rozłamu w związku; będzie kupował jej drogie
prezenty, ona będzie o to zła, on będzie mówił, że to nic takiego… Hermiona
nagle poczuła, że nie chce takiego życia.
Nie myśl tyle o
przyszłości. Nie wiesz czy w ogóle
nadejdzie. Głosik była zatroskana.
Zawsze nadchodzi.
Nie, nie zawsze.
Czasem po prostu życie się kończy zanim zdążysz dokonać najważniejszego wyboru.
Hermiona zadrżała i opatuliła się mocniej sztruksową kurtką.
Nagle, nie wiedzieć czemu, śmierć wydała jej się bardzo realnym pomysłem.
- Więc chodźmy – powiedziała do swoich przyjaciółek
uśmiechając się słabo.
·
- No nie wiem Pansy. Ona za bardzo mnie opina… nie jestem
tak chuda jak ty. – Hermiona okręciła się w lustrze, skupiając wzrok na
bladoróżowej, satynowej sukience, która, choć prosta i długa, przyciągała wzrok
z powodu głębokich wcięć i opinania w zdecydowanie nieodpowiednich dla skromnej
gryfonki miejscach. Zwłaszcza dla osoby o tak kobiecej sylwetce jak ona. No,
ale w końcu nie była już gryfonką.
- Jak dla mnie jest świetna. A co ty o tym myślisz, Ginny?
- Ładna. – Ginny na chwilę wyjęła jeden z darmowych lizaków
z ust. Zjadała już trzeciego. – Ale nie chcesz chyba tyle płacić ze względu na
samą metkę? To nie jest aż tak ładna suknia.
Dziewczyna dobrze
gada. To nie to. Obie wiemy jaką sukienkę musisz znaleźć.®
- Przymierzam inną.
Ta mi się jednak nie podoba. – Hermiona potrząsnęła włosami i zdjęła sukienkę
przez głowę. Pansy natychmiast zaczęła szukać innej. Zakupy – to był jej
żywioł.
Już po chwili radośnie krzyknęła, obwieszczając znalezienie
Tej-Idealnej-Sukienki. Powróciła z nią w
podskokach. Suknia rzeczywiście byłą piękna. Z otoczonym opalami dekoltem w
kształcie serca, bez ramiączek, z delikatnie wyszywanym kwiatowymi motywami
gorsecikiem, rozszerzana w biodrach, długa do ziemi, zakończona bogatą falbaną,
jedwabna… karmazynowa.
Hermiona poczuła jak zamiera jej serce. Znała tą sukienkę.
Nawet ją kiedyś nosiła.
Sny zaczynają się
spełniać, co?
·
- Nie jestem jednak pewna…
Mój tyłek na pewno wygląda na strasznie wielki z taką spódnicą i trenem…
- Hermiona próbowała wszystkiego, żeby tylko nie kupować tej sukienki. Niestety
i Pansy, i Ginny, zakochały się w niej od pierwszego wejrzenia.
- Przestaniesz marudzić? Wyglądasz zajebiście! Jak Sisi, ta
księżna, czy ktośtam. W takiej sukience to skończysz z Nottem przynajmniej na
drugiej bazie.
- Pansy!
- No co? Mam rację. – Pansy uśmiechnęła się i rozłożyła
ręce.
- Nie lubię tego mówić, ale się z nią zgadzam – Ginny
uśmiechnęła się tak jak tylko Weasley’owie potrafią. Wrednie i słodko, jak oni to
robią?
- A żeby ci to udowodnić… - Pansy rozejrzał się po sklepie.
W kącie, na brzoskwiniowej pufie siedział przystojny chłopak, wyglądał na
dwadzieścia-dwadzieścia pięć lat. Przeglądał coś w najnowszym modelu
smartphona. – Hej, ty! Tak, ty! – Na wołanie dziewczyny chłopak powoli podniósł
głowę; wyraźnie nie przywykł do tego, żeby tak się do niego zwracać. Jednak
widząc przed sobą trzy ładne panny, przybrał na twarz czarującą maskę.
- Słucham? – powiedział aksamitnym głosem.
- Powiedz co myślisz o tym jak wygląda w tej sukience. –
Gryfonka wskazała na Hermionę dramatycznym gestem. Brązowowłosa spojrzała na
chłopaka pytająco. „Proszę, powiedz, że okropnie, proszę…”
- Wygląda tak – chłopak uśmiechnął się, w oczach zatańczyły
mu ciepłe iskierki – że gdybym nie kochał mojej dziewczyny, która przebiera się
obok, już dawno zaprosiłbym ja na randkę. W sumie to nawet bez tej sukienki.®
- No bo wtedy to byłaby naga… - mruknęła Ginny.
Hermiona poczuła jak ogarnia ją fala czułości dla tego
chłopak. Jakim cudem jednocześnie powiedział jej taki komplement i pokazał że
jest wierny swojej dziewczynie? To było takie słodkie.
Oj, bo zaraz się
rozpłaczę…
- Bierzemy ją. – powiedziała zdecydowanym tonem do Pansy. Ta
pisnęła z radości i pobiegła zanieść ją do ekspedientki. Za chwilę
wróciła… ze złotą, atłasową sukienką z
ognistym paskiem.
„Cholera.”
- Będzie idealna dla Ginny! – Gryfonka zachowywała się jak
na prochach.
- To ja się pójdę przewietrzyć… - powiedziała Hermiona i
szybko wybiegła na zewnątrz. A miała się nie przejmować jakimś głupim fatum…
·
Szła, mijając kawiarnie i sklepy muzyczne jakich dużo było
na tej ulicy. Na witrynach leżały głównie płyty starych, dobrych, oldskulowych
zespołów jak Queenu czy Beatlesów. Hermiona kochała taką muzykę. Była jej
życiem.
Widziała wiele par, trzymających się za ręce, całujących się
nad stolikami. Jedna para wyglądała wyjątkowo słodko; dziewczyna, której
Hermiona nie widziała, miała lekko pochyloną głowę w stronę chłopaka, on
trzymał obiema rękami jej lewą dłoń i coś do niej szeptał.
Zaraz.
Ale…
Hermiona poczuła się jakby
ziemia uciekła jej spod nóg.
Super rozdział :-)
OdpowiedzUsuńmojeminiopowiadania.blogspot.com
Spoko rozdział.:D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny.;p
Udanego roku w szkole.;p
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
Rozdział jest genialny :) Zakupy wyszły świetne, a na końcówce nie mogłam powstrzymać uśmiechu :) Mam nadzieję, że to koniec Nottem :) Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
genialny ale az sie boje ze nie bedzie happy endu nie ma darmione :(
OdpowiedzUsuń