wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział czternasty - Czemu nie rozumiesz?

Ach, piszę z prędkością światła żebyście mnie nie zjadły!! Co jest całkiem prawdopodobne, słyszałam o takiej blogerce z Ohio… Smutna śmierć:C Ale na was mogę liczyć, tak? Tak..?
Pierwszy rozdział betowany prze naszą kochaną Locę Zabb(Malfoy, czyli ma wielu mężów, jak jaXD) - to znaczy, na razie połowa, jak zbetuje drugą częśc, to tu poprawię:D
Przypuszczam że następny rozdział będzie najwcześniej w poniedziałek - wyjeżdżam na weekend:)
Co powiecie na piosenkę mojego męża? - http://www.youtube.com/watch?v=2Fy6YxPM98U
Całuski!(Są bardziej higieniczne od high five’a)

ó   

Hermiona zmierzała do Wielkiej Sali, zatopiona w pergaminach. Od kiedy nauczyciele tyle zadawali? A może to ona nie miała czasu? Na Merlina, przydałby się jej zmieniacz czasu. Nie tylko do nauki, ale także dla ochronienia Ginny, Rona, Pansy… Jakie to byłoby proste! Czasem Hermiona nie do końca rozumiała magię. Mogła za jej pomocą zrobić wszystko – ale gdy przychodziło co do czego, na nic się to nie zdawało.
- Co za cholerny paradoks… -  wymruczała sama do siebie.
Szła by tak dalej, gdyby nie wpadła na żywą ścianę. Żywą, przystojną, z bardzo twardym brzuchem i rozdmuchanym ego, które niestety nie zamortyzowało upadku.
- Uważaj jak chodzisz, Granger! – wysyczała wkurzona ściana.
Hermiona podniosła głowę. Jakim cudem znalazła się na podłodze, otoczona tymi wszystkimi książkami? A tak, nie zauważyła pewnego tlenionego, głupiego i jakże słodkiego arystokraty. Co on się do niej tak zwraca? Cholera, a może ten pocałunek tylko jej się śnił? Albo gorzej… co jeśli całowała okropnie? Podniosła głowę, żeby mu nawtykać… jednak zobaczyła coś, co kazało jej zamilknąć.
Astorię Greengrass, przylepioną do boku chłopaka w całkowicie Nie-Przyjacielski-Ale-Też-Nie-Wrogi-Sposób. Krótko mówiąc, ułożoną tak, żeby chłopak miał idealny widok na jej dekolt.
Hermionie nagle przypomniała się pewna chwila z dzieciństwa. Miała dziewięć lat i była chora. Przeziębiona, nic strasznego, więc jej rodzice to zbagatelizowali, nawet do lekarza nie poszli. Ale kiedy oni oglądali fajny film, Miona poczuła się tak zmęczona, że poszła do łóżka jeszcze przed dziewiątą.
Jak tylko zasnęła, to się zaczęło.
Majaczyła. Miała wrażenie, że leży na siatce, która powoli robi się cieńsza i cieńsza, wbija jej się w ciało, kroi na malutkie kawałeczki… ale nie pozwala jej spaść. A z góry spadają kamienie. Wielkie, ciężkie głazy, miażdżące ją kawałek po kawałeczku, sprawiające, że nie może oddychać Ale nie umierała. I kiedy już spadała, umierała…. To wszystko zaczynało się od nowa.®
Teraz czuła się dokładnie tak samo.
- Ugh, Draco, chodźmy stąd! Nie chcę się upaprać szlamem!  - Czy Hermionie się wydawało, czy chłopakowi naprawdę przemknął gniewny wyraz przez twarz? – W końcu kupiłam sobie nowe buty od Louboutin! Strasznie były drogie, wiesz, kochanie, ale opłacało się, bo…
- Tak, są piękne. To może już pójdziemy na śniadanie? – Komuś tu wyraźnie nie podoba się paplanie jego dziewczyny. Ale mimo tego, że to widziała, Hermiona nie mogła przestać czuć odtrącenia.
Ani smutku. Bólu. Niezrozumienia.
- Czemu siedzisz na podłodze? – usłyszała nad sobą znajomy głos. Spojrzała w górę z uśmiechem na twarzy. Właśnie…. Przecież miała Teddy’ego, jej chłopaka. Nie wiedziała w co Malfoy pogrywa, ale będzie grać w tą dziwną grę. Nazywała się Granger. Ona nigdy nie przegrywała.
Hmmm. Ale Malfoy też nie.
Co ci szkodzi jednak zagrać?
- Teodor! Jak się cieszę, że cię widzę! – rzuciła się mu na szyję, a za jej krzykiem obrócili się wszyscy na schodach. To musiał być dziwny widok: dziewczyna z szopą brązowych włosów, stojąca wśród rozsypanych książek, atakująca chłopaka, chwiejącego się po jej ciężarem.
- Ja też się cieszę, Miona – wykrztusił chłopak. – Byłabyś tak miła i przestałabyś miażdżyć mi tchawicę?
- Ojć – Hermiona zażenowana puściła chłopaka, który zaczerpnął gwałtownie powietrza. – Po prostu nie widzieliśmy się od…. – spojrzała na zegarek.  – Siedmiu godzin, dwunastu minut i dwudziestu dwóch sekund.
- Tak, to to dopiero tragedia – powiedział ze zniecierpliwieniem i ironią Nott. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. Widząc jej minę, Ślizgon dodał szybko – Co wcale nie znaczy, że się nie cieszę.
- Taa… - wymruczała nieprzekonana Hermiona. Ale to wystarczyło. Spojrzała się w stronę Malfoy’a stojącego w drzwiach wielkiej sali. Miał ten sam wyraz twarzy co w sklepie i na balu. Czyżby ktoś tu był zazdrosny? To dobrze. Niech posmakuje własnej trucizny.
- Idziemy na śniadanie? – spytał się Nott.
- Oczywiście – odpowiedziała Miona z jadowitym uśmieszkiem i wzięła chłopaka pod ramię. Przeszli tuż przed nosem Malfoy’a wyglądającego jakby zjadł fasolkę o smaku wymiocin.
Niezłe zagranie, kochana.
Uczę się w końcu od najlepszych, moja droga.
ó   
- Czekaj. A co z gadką: „Zakochałam się w złym człowieku, jestem potępiona, zerwę z Nottem na śniadaniu, gdzie jest czekolada”? – spytała się Ginny Hermiony, próbując ukroić trochę stwardniałego sera. Grr… wredny ser.
- O co ci chodzi? – odpowiedziała pytaniem na pytanie Ślizgonka. Z twarzy nie spływał jej uśmiech.
- Hmmm, pomyślmy. Przychodzisz w środku nocy, gadasz, że nie kochasz Notta tylko gościa jakiegoś – nie chcesz powiedzieć jakiego – ale on cię nie kocha, tyle że nie możesz okłamywać Teodora więc z nim zerwiesz, ale nie będziesz z tym gościem. – Ginny przerwałą aby zaczerpnąć oddech. – Czy tylko ja nic z tego nie zrozumiałam?
- Nie wiem o co ci chodzi. Spałaś jak przyszłam… a ja nic bym takiego nie powiedziała. Kocham Notta –  i uśmiechnęła się do nic nie wiedzącego chłopaka. Odwzajemnił uśmiech, koperek wystawał mu z kącika ust. Słodko wyglądał.
- Kręcisz, Miona. Obie to wiemy. – Ginevra prychnęła jak rozjuszona kotka.
- Doprawdy, nie rozumiem o co ci chodzi. Mojemu związkowi z Nottem nic nie zagraża. – Najzabawniejsze było to, że mówiła prawdę. Potrzebowała Teodora żeby wzbudzić zazdrość w pewnym niezwykle przystojnym blondynie.
ó   

Hermiona wymówiła się z  obiadu bólem głowy i zaszyła się w bibliotece. Musiała zostać sama.
Myślisz, że ten plan wypali?
Który? Szatański, godny Zabiniego mroczny plan wzbudzenia w Draconie chęci zabicia Teodora w najdłuższy możliwy sposób, czy plan „Uratujmy przyjaciółeczki!”?
Wiesz o co mi chodzi, to poważna sprawa!
Cóż, bycie z właściwym facetem to jak dla mnie bardzo ważna sprawa. Widzisz, umawiałam się kiedyś z takim jednym…
PRZESTAŃ! – Myślowy krzyk Hermiony odbił się echem w jej czaszce. – Już jestem rozdrażniona. Śpię po parę godzin, jem mało. Wyobraź sobie, że wkurzający głosik, który nie pomaga…. Boję się, że jestem opętana! Przez ciebie… Przez kogoś innego… Nic nie rozumiem.
Głosik przez chwilę był cicho.
Nie jesteś opętana. Jesteś częścią mnie, a ja jestem częścią ciebie. Jestem przy tobie od urodzenia, choć ty o tym nie wiesz. Wszystkie rzeczy które wiedziałaś… Łatwo było ci nauczyć się rzeczy, o której ja wiedziałam. A ja z niejednego pieca chleb jadłam. Traktujesz mnie jak intruza. Ostatnio nawet… Zaczęłam się zastanawiać czy nie masz słuszności. Od wieków zamieszkiwałam ciała najinteligentniejszych i najpotężniejszych czarownic. A teraz ty… Twoja osobowość nie pozwala mi na zostanie tu samej.
Hermiona poczuła jak ogarnia ją przerażenie.
Wyrzuciłabyś mnie z mojego ciała?
Och, nic byś nie poczuła. Gdyby wszystko potoczyło się tak jak powinno, nawet nie wiedziałabyś, że istnieję. Po prostu… Zamiast ciebie, ja obudziłabym się w tym ciele pewnego ranka.
To morderstwo!
Nie wypowiadaj się na temat rzeczy, których nie rozumiesz. Wierzysz w reinkarnację?
Hermiona musiała się zastanowić. Nad tym akurat nie lubiła myśleć za wiele. Na dodatek czuła jak oblewa ją zimny pot, a w żołądku zawiązuje się węzeł strachu. To nie był najlepszy moment na takie religijne rozważania.
Tak. Wierzę.
I masz przeklętą rację, kochana. Ale jednak, wiesz ile czasu gnijesz w piekle lub niebie zanim wrócisz? Nawet papieże siedzą po jakieś pięćdziesiąt lat każdy. Jak dotąd…. Mieliśmy jedenaście przypadków wiecznej ekstazy, przeżywania obecności boga, zostanie tam na wieczność i tak dalej. W piekle było tego trochę więcej – stu czternastu zabójców, gwałcicieli i takich tam. W każdym razie, przeciętny człowiek spędza w piekle sto- dwieście lat, a w niebie dwadzieścia. Z nieba nie chcesz wychodzić – z piekła chcesz uciekać. A kiedy ja zajmuję ciało, wychodzisz i z jednego i z drugiego po jakiś dwóch tygodniach. I życie od nowa.
A co jak ktoś chce zostać dłużej w niebie?
Cóż, moja umowa też to obejmuje, ale to straszne nudy jak dla mnie. Po roku śpiewania i czytania Biblii potwornie się nudzisz. Choć mówią, że to cudowne, piękne i tak dalej – ściema.
Ale to jest niebo! N-I-E-B-O!
Czasem musisz się zastanowić czy to, co wmawiano ci całe życie nie jest złe i nieprawdziwe? Nie widzisz sprzeczności? Zabij tego, oszczędź tego i tak dalej. A wszystkie te religie – to jedna, tyle że w innych odsłonach. Nawet te politeistyczne kulty- przecież Zeus to bóg, a reszta to anioły i diabły! A ja ci powiem, byłam już i w piekle i w niebie i nadal zastanawiam się co jest gorsze.
Nie kochasz już Boga?
Oczywiście, że kocham! To on mnie stworzył!
Hermionie nagle przyszła do głowy straszna myśl.
Czy ty jesteś upadłym aniołem?
Cisza.
Możesz nazywać to jak chcesz. Jestem, ale nie jestem skazana na potępienie. To… skomplikowane. Jak u ateistów. Oni mogą być dobrzy, mogą otrzymać nagrodę. Rozumiesz mnie? Wiem że gadam jak naćpana, ale…
- Rozumiem… - wyszeptała Hermiona. Poczuła żal. Chociaż ta istota była pod pewnymi względami zła, to ona po prostu zapomniała.
- Co rozumiesz? – spytał się ktoś jakieś pięć centymetrów od jej ucha. Hermiona krzyknęła z zaskoczenia i spadła z krzesła. Podniosła głowę. Nad nią, z głupim uśmieszkiem, stał Draco Malfoy.
- Jasna cholera, Malfoy!  Co ty sobie wyobrażasz? – wrzasnęła wściekła.
- Miałem ci to dostarczyć – pomachał jej przed głową jakąś książką. – Ginny była zbyt zajęta obściskiwaniem się z Zabinim. Na to jej akurat energii nie brakuje.
- A ty nie byłeś zbyt zajęty Astorią? – mruknęła, podnosząc się na łokciach. Wyraz jego twarzy zmienił się, gdy o niej wspomniała. Był… zniesmaczony?
- Powiedziałbym coś o tej Greengrass, ale jest moją dziewczyną i nie będę mówił takich rzeczy przy kobietach. A ty – zmienił temat, wyraźnie unikał mówienia o dziewczynie.  – Gadałaś teraz z tą laską w twojej głowie?
- Tak – warknęła Hermiona.  Zastanawiała się, jak wstać, żeby nie uniosła się jej spódniczka. Miała jedno wyjście.  - Pomożesz mi wstać, czy mam tak leżeć całe życie.
Nazwał mnie jednym z tych dziwnych, nowych określeń, a ty tak mu się pozwalasz podnosić? 
Draco pochylił się i pomógł jej wstać. Miał ciepłe, suche ręce którym przydałoby się trochę kremu.
- Czy to nie trochę szalone. Wiesz… głosy w twojej głowie?
- Nie – prychnęła Hermiona. Chciała wyjść. Musiała przecież pokazać, że go nie potrzebuje i nie lubi. Trudne to było. Zwłaszcza, że zastępował jej drzwi.  – Możesz mnie przepuścić? – przesunęła się w lewo. On też. Przesunęła się w prawo. On też. Hermiona poczuła złość. Czy on to robi to specjalnie? Ma się całą wieczność gapić na miejsce na jego ciele gdzie lokował się poziom jej oczu? Czyli na zadziwiająco ładną klatę, widoczną pod rozpiętymi guzikami koszuli? To tortura!
- Nie wypuszczę cię, póki nie powiesz mi skąd twoje nagłe dziwne zachowanie – Draco zmrużył oczy.
Serio? O to się pyta? Najpierw ten podstępny gad przechadza się wesoło z tą przebrzydłą Astorią, a teraz nagle się pyta dlaczego ona się dziwnie zachowuje?
- Jesteś niemożliwy – powiedziała z niedowierzaniem w głosie dziewczyna.
- Jesteś pewna? – Na Merlina, on był zdecydowanie za blisko! Jak ktoś tak wstrętny i podły, może być jednocześnie tak uroczy i cudowny? A na dodatek tak ładnie pachnieć?
- Sam powinieneś wiedzieć  – prześlizgnęła się pod jego ramieniem i wyszła w mrok zimnych korytarzy Hogwartu.







® Gdyby komuś wydawało się to nierealne – doświadczenie własne podczas gorączki.

7 komentarzy:

  1. Hm, miałam wrażenie, że Mionka zrobiła z siebie idiotkę większą niż Astoria. A to chyba rekord.
    Jestem ciekawa dalszej części historii, pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    www.amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest świetne ♥ Uwielbiam wewnętrzne dialogi Hermiony :) Chyba jedyne, co mogę powiedzieć to, to, ze kocham twoje opowiadanie ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :-) Hermiona i jej przemyślenia :-D
    Czekam na kolejny rozdział :-)

    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hermiona jest wspaniała. Nie wiem co Draco robi, ale niech robi to dalej xD Takie zagrania są interesujące♥
    ~Katherina

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu kocham to :')
    Przy 'betowaniu' czytałam ten rozdział, ale nie mogłam oprzeć się pokusie, by zrobić to raz jeszcze :')
    Po prostu cudowny! Wielki ukłon w stronę autorki.
    Nie będę się rozpisywać, bo mam straszny mętlik w głowie, ale czy to coś nowego?
    Od kilku godzin walczę z rozgryzieniem dramy i staram się o dostęp do opowiadania Vanetii, ale nic...
    Cudo! Po prostu. Nie mam słów, które by to opisały.
    A wewnętrzne dialogi Hermiony - mistrzostwo :D

    Całusy,
    Loca Zabb

    OdpowiedzUsuń
  6. czy czytalaś Felix Net i Nika oraz trzecia kuzynka tam było baardzopodobnie do tych rozmów miony z glosikiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kachno, tak, czytałam tę książkę - zaniepokojona twoim komentarzem czytam ją nawet teraz. Czy ty insynuujesz, że dopuściłam się plagiatu? Ponieważ z całą pewnością mogę ci w takim wypadku odpowiedzieć, że tutaj nie ma ani krztyny tego, co jest w trzech kuzynkach. Plagiat jest wtedy, kiedy bierzesz jakiś cytat, postać lub wątek innego autora i podpisujesz to jako swój.Tutaj natomiast, choć tego też nie widzę, mógł się powtórzyć co najwyżej wątek. Ale jeżeli wciąż chcesz mnie oskarżać, znajdz mi proszę podobieństwa.

      Usuń