Ok, teraz stawiam wam challange - min. 7 komentarzy pod postem, inaczej
rozdziału nie ma przez tydzień. Przykro mi, że jestem niemiła, ale mi też jest
smutno jak nie widzę komentarzy.:C
Ale! – Don’t worry, be happy! – Bob Marley
I niech moc będzie z wami!
ó
- Blaise, podałbyś mi ketchup?
- Jak tylko powiesz, co takiego niby wymyśliłaś. – Boczyli
się na nią przez cały ranek, próbując wyciągnąć z niej jej „ genialny plan”. I
tak im nie powiedziała. Nie przy wszystkich. Powie im wieczorem. Tak, ta opcja
to był genialny projekt.
- Nie. Tak jak mówiłam, spotkamy się o północy i wam
wszystko wyjaśnię. – Wycelowała w Dracona nóż umazany sosem. - W zasadzie to ty powinieneś się już domyślić.
Masz wszystkie elementy układanki. A ty – Tym razem pokazała widelcem na Blaise’a.
– Mógłbyś mi wreszcie podać ten keczup. Nie mamy przecież wieczności.
Skapitulował zrezygnowany i podał jej czerwoną buteleczkę.
Hermiona uśmiechnęła się. Aktualnie zrobiłby dla niej wszystko. Była ich jedyną
szansą.
Władza jest słodka,
prawda?
Jak cholera.
ó
Trzask!
Ginny wpadła do ich wspólnego pokoju, wesoło pogwizdując pod
nosem. Hermiona podniosła oczy znad książki którą czytała. Hmmm. Ginny była
wesoła. A ona nie była ostatnio wesoła… przeważnie to była zmęczona i smutna.
Teraz była żywą reklamą kucyków pony.
- Jesteś wesoła. Naćpałaś się czegoś?
Ginewra spojrzała się na nią; w jej oczach paliły się wesołe
iskierki.
- Tak - rzuciła się
na łóżko - Miłości.
Ech.
- Kto jest twoją ofiarą… Tym razem? – westchnęła Hermiona.
- Tym razem to ja jestem ofiarą. – Ginny przewróciła się na
plecy i zwiesiła głowę. – Ale będziesz się ze mnie śmiać.
- Niemożliwe. –Przyjaciółka uśmiechnęła się krzywo. Ginny
zawsze podbijała, lecz jeszcze nikt jej nie podbił.
- A jednak.
- Sprawdź mnie.
- To Blaise - Ruda wyglądała
jakby już żałowała.
-Nie! – wykrzyknęła Hermiona i zastanowiła się jaki mieli
dzień. Do kwietnia jeszcze było trochę daleko…
- A jednak. – powtórzyła Ginny, chowając się za włosami.
Hermiona poczuła się tak jakby coś uderzyło w jej głowę. Coś
bardzo ciężkiego. Na przykład fistaszek. W sumie to zjadłaby fistaszka. Albo
cokolwiek.
- Od kiedy? – Spytała się Ginny z rosnącym przestrachem
wynikającym z pomieszania zmysłów.
Owszem, lubiła Blaise’a, on był przystojny, zabawny, miał te wszystkie
ten tegesy o których marzą dziewczyny i tak dalej… Ale to był Zabini!
- W zasadzie… Wiesz że podobał mi się… kiedyś, przed wojną.
Ale wtedy był dupkiem. A teraz nie jest i mi odbija.
- Na jego punkcie czy ogólnie? – spytała się niewinnym
głosem Hermiona.
- Ty wiedźmo!! – wykrzyknęła Ginny, śmiejąc się i rzucając w
nią poduszką. Hermiona uśmiechnęła się tylko i uchyliła. Wywiązała się między
nimi wojna.
Nagle obie uwierzyły, że mogą być szczęśliwe.
ó
Ginny wyszłą już na kolację, ale Hermiona nie była głodna.
Miętoliła w palcach kawałek papieru, który znalazła pod poduszką. Westchnęła i
przeczytała to jeszcze raz.
Zaczynam się bać.
Ale
nie wtedy,
Kiedy
nadchodzi ciemność,
Ale
wtedy,
kiedy
nie mogę
znaleźć
drogi
powrotnej.
Może ty też
Powinnaś się bać.
Skoro
Rozwiązanie wciąż ci umyka?
Hermiona nie bała się tej zawoalowanej groźby. Nie bała się tego,
że to oznaczało, że ktoś był w ich pokoju. Nie bała się nawet tego, że to
zwiastowało im smutny, straszny koniec.
Bała się tego, że wiersz był napisany jej ręką.
ó
- Może jeszcze mi wmówisz, że jesteśmy postaciami z taniego
horroru? – Draco zmarszczył czoło. – Czy zaraz wyskoczy szaleniec z siekierą? A
może tylko hollywoodzki wilkołak?
- Daj spokój, Draco. To poważna sprawa. – Hermiona zmarszczyła
groźnie brwi. Nie po to pokazywała mu ten wiersz, żeby się teraz z niej
nabijał.
- Przykro mi. To mój sposób na stres. – Siedzieli w pustej klasie
gdzieś w lochach.
- A gdzie jest Blaise? – Hermiona rozejrzała się dookoła, jakby
myślała, że chłopak zaraz wyskoczy spod katedry
- A, tak. Blaise się rozchorował.
Nie przyjdzie. - Kłamstwo gładko
przeszło Draconowi przez gardło, miał wprawę. W rzeczywistości, nieświadomy
niczego Blaise chrapał w ich pokoju, myśląc, że spotykają się dopiero za
godzinkę.
- A to szkoda. – mruknęła Hermiona,
dziwnie radosna, że będzie tylko z Draconem. – Myślałam, że oprócz mnie będzie
tu ktoś inteligentny.
- Hę? – Draco wystawił głowę spod
ławki z której zeskrobywał gumę. – Mówiłaś coś?
Hermiona westchnęła.
- Właśnie o tym mówiłam. Ty naprawdę
masz fretkę zamiast mózgu.
- Wypraszam sobie. To jest
utleniacz, najdroższy na rynku, moja droga. – Widząc poważną minę Draco,
Hermiona nie mogła się nie roześmiać.
- Dobra. Dobra, bądźmy poważni.
Czekaj… A co ja właściwie miałam ci powiedzieć? - Hermiona nie mogła przestać się śmiać. Pewnie
resztka whisky jakimś cudem postanowiła znów zawitać jej do głowy.
-Hm, miałaś opowiedzieć nam swój genialny plan bez którego nie
uratujemy naszych przyjaciół? Tak tylko proponuję. – Powiedział sarkastycznie
Draco.
- Ach, tak. A więc. W tej książce,
pisało o czarownicy, która będzie potężniejsza od tej, która rzuciła zaklęcie.
Nie znamy tej czarownicy – w naszym przypadku możliwe, że czarodzieje – ale prawdopodobnie
jest potężna. Więc musimy mieć pewność, że dziewczyna, która zdejmie zaklęcie,
będzie potężniejsza. A gdybyśmy zdobyli moc, choć połowę od każdego – pare dni
ich poboli głowa, zanim się zregenerują, to podobno bardzo wyczerpująca magia
- to czarownica, która wchłonie całą tą
moc, będzie mogła z łatwością ocalić ich zwykłym zaklęciem uzdrawiającym!
Draco spojrzał się na nią z
błyskiem uznania w oku.
- Okej.
- Tak po prostu? Okej? – zdziwiła się
Hermiona.
- No… tak . Twój plan jest
logiczny. – Draco był całkowicie spokojny. Hermionę zaczynało to wkurzać. A
gdzie wiwaty? Gdzie podziękowania? Nie żeby była zarozumiała, ale trochę wdzięczności
by się przydało.
- Ostatnio jakoś dziwnie się
zachowujesz. – zmrużyła groźnie oczy.
- Doprawdy? – Draco nagle
przełknął ślinę. Ups… A co jak ona coś pamięta?
- A ja mam luki w pamięci.
Wiesz, jakie to dziwne uczucie?
- Wyobrażam sobie… - mruknął
chłopak, mówiąc w myślach: „Nie rób tego o czym myślę, nie rób tego…”
- Więc znalazłam pewne zaklęcie,
mające sprawić, że wspomnienia wrócą. To było… ciekawe. – Nagle jej mina była niepewna,
dziewczyna wydała się mniejsza niż w
rzeczywistości. – Dlaczego mnie wtedy nie pocałowałeś?
- Co?! – Draco gwałtownie podniósł
głowę. Ze wszystkich wspomnień, ona postanowiła się zapytać akurat o to?
- Ja… - Hermiona spojrzała na
niego.– A w zasadzie to racja. Dobrze, że mnie nie pocałowałeś. W końcu jesteś
tylko nędzną tchórzofretką. – Ze stalowym błyskiem w oku, Ślizgonka podniosła
się z ławki na której przysiadła i zaczęła iść do drzwi.
Draco podniósł się szybko jak wąż
i zastąpił jej drogę.
- Nigdzie nie idziesz, Granger –
warknął .
- A to niby dlaczego? – uniosła brodę patrząc się buntowniczo. Merlinie,
jak to go pociągało!
- Bo mamy jeszcze pare spraw do
omówienia. – I pocałował ją. Brutalnie, ale tak żeby nie sprawić jej bólu,
pokazując swą dominacje i jednocześnie trzymając dziewczynę w stalowym i
bezpiecznym uścisku ramion. W pierwszej chwili stopniała, myśląc tylko o tym,
że zawsze to te największe łotry całują najlepiej, cholera. No właśnie… Całował ją łotr i dupek. A ona oddawała
pocałunek. Co ona wyprawia!? Musi przestać! Zaczęła się wyrywać.
- Nie pocałowałem cię, bo byłaś
pijana i to nie rozumiałaś tego, co mówiłaś. Bo nawet jeśli tego nie
pamiętałaś, masz chłopaka który jest moim najlepszym przyjacielem. – Szarpnęła się
na wzmiankę o Nocie, ale trzymał ją mocno i dalej szeptał jej do ucha wywołując
serie dreszczy na całym ciele. – Ale teraz byłaś całkowicie przytomna. I ty
także mnie całowałaś.
- Zanim przypomniałam sobie kim
jesteś. Wolałabym to zapomnieć.
Chłopak zdrętwiał na ostatnim
słowie. Powoli rozsunął ręce, wypuszczając Hermionę, która, nadal nie
rozumiejąc dziwnych reakcji swojego ciała, które chciało go więcej i więcej,
pomaszerowała dumnie do drzwi. Znowu. Ale tym razem, Draco tylko się obrócił ze
zbolałym wyrazem twarzy. A potem uniósł różdżkę i wyszeptał jedno słowo.
- Oblivate.
Nie, nie, nie, nie! Nie można tak! Wredna Hermiona! A Draco usuwa jej pamięć, no wiecie co...?! Powinna to pamiętać i mieć wyrzuty sumienia,że buja się w Draco, by na końcu rzucić się na niego :DD Tak tylko mówię...
OdpowiedzUsuńPo za tym rozwaliłaś mnie z fistaszkiem - od razu miałam przed oczami mego kochanego Jacka Sparrow'a! <3
No chyba nie. jacy oni oboje są dziwni, no ale cóż, dzięki temu jest jeszcze ciekawiej :) Rozdział oczywiście jest genialny, nic dodać nic ująć :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Jaki cudowny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńWzruszyła mnie końcówka, gdy Draco rzucał na nią zaklęcie zapomnienia :C
Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
[http://ich-historia-draco-hermiona.blogspot.com/]
Genialny ^^
OdpowiedzUsuńNieeee.. dlaczego , on rzucił na nią Obliviate. No , kurde dlaczego ?
Rozbroiłaś mnie z tym fistaszkiem. xD
Życzę weny.Czekam na next'a.
xx Claudine.
Wymazał jej pamięć... Wymazał jej pamięć... Nadal to do mnie nie dociera. Dlaczego to zrobił?! Życzę weny i czekam na ciągu dalszy <3 ~Katherina
OdpowiedzUsuńOn jest genialny. Mówię o Draco i rozdziale.:D
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać sie kolejnego.:D
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Hej. Przeczytałam całego Twojego bloga, jakieś dwa dni temu :) Bardzo mi się podoba. Bardzo cieszy mnie to, że jesteś na tyle ambitna, aby wymyślać różne legendy na potrzeby opowiadania. Bardzo to cenię :) Mam nadzieję, że nie zaprzestaniesz pisania bloga, ponieważ wychodzi Ci fajnie, naprawdę. Postaram się komentować go częściej :) Chciałabym jeszcze wiele napisać, ale jakoś nie mogę ubrać tego w słowa, wybacz. Życzę weny i dużej ilości komentarzy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
P.S. Jako, że mój komentarz jest chyba siódmy, liczę, że szybko pojawi się notka ;)
E.S.
Jeju ... dzisiaj znalazłam Twojego bloga a już przeczytałam wszystkie rozdziały .Dodaj szybko nowy rozdział ,bo już nie mogę się doczekać !
OdpowiedzUsuńNie , nie i jeszcze raz nie !! Jak mógł jej wymazać pamięć?? Oni powinni być razem i kropka!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!
mojeminiopowiadania.blogspot.com