No i masz, kolejny rozdział;3
Kocham kanapki z majonezem i szynką! Zapraszam na moją
stronkę na facebooku Lubię Cię jak Luna budyń:D
Nie chce mi się pisać, ale… Counting Stars, One Republic -http://www.youtube.com/watch?v=hT_nvWreIhg
ó
- Co się stało? Przybiegliśmy
najszybciej jak mogliśmy – wypalił Ron, kiedy z Harrym dobiegli do pokoju
Hermiony i Ginny. Oczywiście, po… wypadku Rona, oboje byli wtajemniczeni w
sprawę.
- Kolejny atak. – Powiedział
ponuro Draco. To ze nie bluzgał wyzwiskami gdy tylko zobaczył dawnych
przyjaciół Hermiony, nie znaczyło że ich lubił.
- Kto tym razem? – Harry był
zdecydowanie bardziej zdyszany niż Ron. Nic dziwnego – rudy chłopak miał wciąż
pare dni nadnaturalnej energii.
- Pansy – westchnęła Hermiona,
patrząc na śpiącą dziewczynę. Już była
blada jak sama śmierć.
ó
- Dlaczego tu, do cholery nic
nie ma?! – gorączkował się Draco, przewracając kolejne strony jakiejś starej
księgi. Hermiona spojrzała na niego zmęczona.
Byli w bibliotece i szukali
czegoś… czegokolwiek, co mogło pomóc dziewczynom i Ronowi. Ginny była z Pansy,
wyjaśniając jej całą sprawę, Harry i Ron byli u Hagrida, a Blaise… Blaise się
chyba upijał. Hermiona nie dziwiła mu się. Choć nadal jedyną dziewczyną która
tego nie widziała była Ginny, chłopak był zakochany w Rudej do szaleństwa. I
właśnie zdawał sobie sprawę z tego, jak małe są szanse na uratowanie jej.
Hermiona też miała ochotę się upić… upić, płakać, zabić… ale jeszcze rozumiała,
że jedynym ratunkiem są poszukiwania.
A teraz coś przyszło jej do
głowy.
- Może.. może poszukamy czegoś w
Dziale Ksiąg Zakazanych? –spytała się chłopaka.
Ten spojrzał na nią uważnie.
- A jak zamierzasz przekonać
sępicę żeby nas wpuściła?
- Nie muszę. Ona mnie lubi. –
Choć teoretycznie uczniowie mogli wchodzić do Działu Ksiąg Zakazanych ot tak,
pani Pince wymagała pozwolenia od nauczycieli. Jednak dla Hermiony czasami
robiła wyjątek.
- Ach, tak – Ślizgon zaśmiał się
gorzko. –Zapomniałem że przecież rozmawiam z wielką Hermioną Granger. To
chodźmy.
Pani Pince przepuściła ich z tylko trzema
posępnymi spojrzeniami i jednym groźnym zmarszczeniem brwi, co można było chyba
uznać za rekord szkoły. Weszli do Działu. Pachniało tutaj o wiele starszymi
książkami niż przy innych regałach oraz lawendą. Dwójka Ślizgonów podeszła do
książek, studiując napisy na ich grzbietach. Hermiona przesunęła po paru
palcami. Kochała książki.
- Dobra. To ja się zajmę tym
regałem, a ty… - dziewczyna obróciła się
żeby oznajmić Draconowi plan pracy i stwierdziła… że chłopak stoi tuż przed
nią, koniuszki ich nosów prawie się stykają a ona może policzyć każdy ledwo
widoczny pieg na jego nosie.
- A ja co? – spytał się jej
Draco, a Hermiona nagle zauważyła, że chłopak ma niski, zmysłowy głos. Nigdy
wcześniej nie zwróciła na to uwagi. „ Opamiętaj się Herm! Co ty wyprawiasz?!”
wrzeszczał jej mózg, odpowiadając na drobną gęsią skórkę spowodowaną słodko
pachnącym oddechem Ślizgona.
Lepiej kierujmy się sercem, nie rozumem…
Hermiona potrząsnęła lekko
głową. Co to było? Dlaczego w jej głowie nagle odezwał się głos… głos ze snu,
należący do niej… i nie do niej? To było pokręcone. Przecież to, co właśnie
myślała, przeczyło wszelkim prawom logiki! Uch! Lepiej już odpowie Draconowi.
- A ty zajmij się tym z drugiej
strony… - miała nadzieje, że jej głos nie zabrzmiał tak piskliwie jak myślała.
Draco odsunął się od niej z
łajdackim uśmieszkiem. Co, bawiło go jej przerażenie? Czasem Hermiona po prostu
zapominała że chłopak był z Domu Węża, co oznaczało że wcale nie był miły.
Zaczęli przeszukiwać regały.
Razem szło to im nawet szybko, nawet
jeśli książki były stare, a niektóre zawierały naprawdę, naprawdę mroczną
magię. Co chwile rozpoczynali nową dyskusję na temat tego, czy innego fragmentu
w książkach.
- A może to? Kolce jeżozwierza,
dodane w trzeciej kwarcie księżyca…
- Posłuchaj! Jednym z
najstarszych na to sposobów, jest…
- Zamieszać trzykrotnie zgodnie
z ruchem wskazówek zegara i pozostawić do ostygnięcia…
Wszystko to prowadziło do nikąd.
Aż w końcu Draco zdjął jakieś stare tomiszcze. Hermiona gdy tylko je zobaczyła
wiedziała że to będzie to, czego szukają.
Ta książka emanowała mocą, taką mocą że aż ją zaswędziały końcówki
palców. Zaczęli ja czytać. W pewnym momencie Hermiona wydała z siebie zduszony
okrzyk i pokazała jeden fragment palcem.
- Draco! To jest to! „Klątwa
Hekate osłabia ofiarę z dziewczyny i prowadzi ją w objęcia czarnej śmierci,
jednak jest wytworem rąk czarownicy czczącej boginię magii. Toteż czarownica o
mocy równającej się z mocą czarownicy która rzuciła zaklęcie i przyjmującej na
siebie ducha Hekate może je odwrócić, jedynie za różdżki pomocą.” To jasne!
Czarownica tak potężna jak ta która zaklęcie i wierząca w Hekate i jej nauki,
może… różdżką… zwyczajnym zaklęciem niwelującym obrażenia ciała!
–Rozgorączkowana spojrzała Draconowi w oczy. – Możemy ich uratować!
- O czymś zapominasz… - Oczy
chłopaka były zimne i smutne. – Chyba że masz na podorędziu jakąś super potężną
czarownice związaną w jakiś sposób z tą, no, Hekate.
„Hmmm.”
„O tym rzeczywiście nie
pomyślałam.”
- Coś wymyślimy –westchnęła
dziewczyna i wstała żeby odłożyć książkę. Cała energia jakby z niej uszła. Dopiero teraz zauważyła że książka była z
najwyższej półki. Podskoczyła, próbując włożyć ją na miejsce – bez skutku.
- Daj, ja to zrobię. – Hermiona
nie zauważyła kiedy Draco podszedł do niej z tyłu i wyjął z jej uniesionej ręki
książkę. Nawet on musiał się oprzeć o regał i trochę wyciągnąć żeby ją odłożyć,
przez co nieświadomie zamknął dziewczynę w klatce własnego ciała. Ślizgonka
poczuła zapach jego wody kolońskiej i czystego ciała. I to był bardzo ładny
zapach, aż za ładny… Ne! Co się z nią
działo? Nic nie rozumiała, ale musiała się wydostać. Poruszyła się więc
niespokojnie.
Dalej wypadki potoczyły się
szybko.
Jakimś cudem, uderzyła łokciem w
brzuch Draco, który zgiął się w pół, przechylił i oparł o regał, zamykając
Hermionę w jeszcze ciaśniejszym uścisku. Stare drewno zatrzeszczało pod ich
ciężarem i zaczęło się przechylać. Po chwili oboje leżeli na podłodze wśród
książek i przegniłego drewna. Dłonie Dracona leżały na jej tali. Spojrzeli
sobie w oczy, roześmiali się szczerze i śmiali się tak aż zbliżające się
wrzaski pani Pince nie wygoniły ich z biblioteki.
ó
Śmiali się jeszcze kiedy
wychodzili z biblioteki. Śmiali się jak przyjaciele, a kiedy przestali się
śmiać, uśmiechali się jakby skrywali sekret tylko… dla nich.
- I co teraz? – spytał się Draco.
- Teraz pójdziemy grzecznie na
transmutacje. – odpowiedziała mu Hermiona.
- Wiesz o co mi chodzi. Co teraz
zrobimy z tymi… klątwami, zaklęciami?
Popatrzyła na niego uważnie.
- Będziemy mieć nadziej.
Draco uśmiechnął się krzywo.
Nadzieja. Podziwiał Hermione za to że ciągle ją miała. On już swoją dawno
stracił.
ó
Na transmutacji zaczęli
przygotowywać się już do Owutemów, więc powtarzali właśnie przemiany
międzygatunkowe. Ich pierwszym zadaniem miało być… zmienienie leniwca w
jaszczurkę. Było to o tyle trudne, że jaszczurka jest gadem, a leniwiec
ssakiem. Jednak dla Hermiony nie stanowiło to żadnego problemu. Zawsze była dobra
we wszystkim.
Stwierdziła że chyba aż za
dobra, kiedy jej jaszczurka okazała się olbrzymim smokiem.
W klasie wybuchłą panika
kiedy(całe szczęście, że niedorosły) Rogogon Wengierski postanowił zabawić się
w „Kto rozbije więcej okien?” A można by pomyśleć, że prawie dorośli
czarodzieje zrobią cokolwiek żeby powstrzymać smoka, ale nie! Tylko profesor
McGonagall zachowała głowę, zmieniając smoka z powrotem w leniwca i naprawiając
okna.
- Wracajcie do transmutacji - powiedziała klasie, a potem pochyliła się
nad Hermioną i dodała szeptem. – Następnym razem trochę mniej mocy panno
Granger.
Hermiona siedziała osłupiała.
Natomiast Draco, obserwujący całe zajście, nagle zrozumiał, że jego podejrzenia
co do Hermiony były tylko wierzchołkiem góry lodowej. A zderzenie miało
nastąpić wkrótce, nawet jeśli sama Hermiona o tym nie wiedziała.
ó
Hermiona przeciągnęła się w
pościeli, a na jej usta wpłynął delikatny uśmiech. To był taki piękny sen. Co
prawda nie wiedziała o czym był… ale co z tego, był piękny. Wciąż czuła na
sobie te promienie słońca, delikatny zapach męskich perfum, duże dłonie na jej
biodrach….
Zaraz.
Tych perfum to sobie nie
wymyśliła.
Gwałtownie uniosła powieki i
spojrzała prosto w szaro – niebieskie oczy pewnego Ślizgona
- Hej Miona – powiedział Draco
Malfoy z zawadiackim uśmieszkiem.
Wrzasnęła i spadła z łóżka na
podłogę. Co on, do cholery, robi w jej łóżku?! Pierwsze co jej przyszło do
głowy, to to, że ma na sobie tylko cienką, satynową koszulkę. Zieloną, tak
na marginesie. Wychyliła samą głowę spod
łóżka, spoglądając na chłopaka groźnie spod rzęs.
- Co ty robisz w moim łóżku?
–warknęła na niego.
- Niestety nie to co zwykle w
łóżku można robić, a szkoda. Tak w ogóle to masz strasznie wygodne łóżko. Mógłbym się tutaj nawet zadomowić. – Ciekawa
była, czy wiedział, że doprowadza ją do szału. Rzuciła spojrzenie na łóżko
Ginny. Nie było jej tam.
- Zamknij się Malfoy i spadaj.
Gdzie jest Ginny?
- W łazience. Blaise podgląda ją
przez dziurkę od klucza. – Blondwłosy Ślizgon zaczął przeglądać jej magazyn o
modzie.
- Nie wierz w cokolwiek co on ci
powie, Miona! – Głos Zabiniego dobiegał gdzieś od strony łazienki, z której
słychać było szum wody.
- Oddaj to – znów warknęła,
próbując wyrwać mu czasopismo.
Oczywiście bezskutecznie. – A ty Zabini, won od łazienki! Co wy tu w ogóle
robicie? – Bluzgała jadem.
- Jak to co? Mamy iść do Hogsmeade,
na koncert. – Zabini wyglądał na naprawdę urażonego kiedy na jej twarz wpłynęło
najczystsze zdumienie.
- Ach to… No dobra. O której się
zaczyna?
- Cholernie wcześnie, bo o
osiemnastej. Przynajmniej wrócimy przed ciszą nocną. – skrzywił się Malfoy. –
Ale wychodzimy zaraz po obiedzie. Muszę
jeszcze odwiedzić miodowe królestwo.
- Świetnie. Ale jeśli chcesz tam
dotrzeć w jednym kawałku, musisz wyjść. Teraz.
- A co, rzucisz mnie poduszką? –
Zadrwił Malfoy, ale posłusznie skierował się w stronę drzwi.
- A żebyś wiedział –mruknęła do
siebie, kiedy wyszli. Usłyszała jednak jeszcze cichy śmiech Dracona.
Pokręciła jedynie głową i
zabrała się do porządkowania łóżka. Po stronie gdzie leżał chłopak było spore
wgniecenie, jakby chłopak leżał tu dłuższą chwilę. Hermina powąchała poduszkę
po tej stronie. Pachniała tymi samymi perfumami… Były piękne.
Co nie zmieniało faktu, że
prawdopodobnie chrapała przez sen. Cholera.
Ginny wyszła z łazienki, jej
włosy były całe w strąkach.
- Lubisz ich. Prawda?- spytała
się Hermiony.
- Tak. – westchnęła.
Chwile siedziały w milczeniu.
- Zabini podglądał mnie przez
dziurkę od klucza, prawda?
- Tak. – westchnęła znów
Ślizgonka.
- To może ja się ubiorę i pójdę
go zabić. Boleśnie. – stwierdziła Ruda i z tymi jakże optymistycznymi słowami
skierowała się ponownie do łazienki.
Hermiona uśmiechnęła się krzywo,
a w jej głowie zaświtała myśl.
To będzie ciekawy dzień…
Super rozdział :-) Podglądanie przez dziurkę od klucza? Genialne :-)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny !!!
Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Rozdział świetny :) Bardzo intryguje mnie sprawa Hermiony :D Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
fajne.
OdpowiedzUsuńzapraszam na
http://dramione-only-hope6.blogspot.com/
Wspaniały rozdział '' - Nie wierz w cokolwiek co on ci powie, Miona!'' <3 Zapraszam do mnie ;3 [http://dramione-miedzy-nami.blogspot.com/] ~Katherina
OdpowiedzUsuńHehe.. świetne :D może Ginny go zadźga xd
OdpowiedzUsuńP.S. pisze moje pierwsze opowiadanie. Właśnie opublikowałam pierwszy rozdział. Jak możesz to wpadnij. Bardzo mi zależy na tym, żeby chociaż jedna osoba to przeczytała ;))
http://dramione-by-nana-nanana.blogspot.com
http://www.facebook.com/lubieciejaklunabudyn to jest twoja stronka?
OdpowiedzUsuń