czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział jedenasty - Wizje w ciemnościach.

Aww, aż mi się ciepło robi na moim braku serca, jak czytam wasze komentarze… Dziękuję!
Więc, jedna z moich ulubionych, starych piosenek – Queen – Bohemian Rapsody
Szczęśliwego czytania bloga! I niech los zawsze wam sprzyja…

ó   

Hermiona przewróciła się na łóżku, przez otwarte okno zawiał ciepły wiatr.
Nie…
Ginny cichutko chrapała z błogim wyrazem twarzy, światło księżyca rzucało upiorne cienie.
Nie!
Pod powiekami Miony poruszyły się gałki oczne, ręka zacisnęła się na kołdrze.
NIE!!! Proszę!
Miona obudziła się gwałtownie łapiąc powietrze. Śniło jej się coś… Sen tak straszny… Straszniejszy od samego Voldemorta. „Co to było?”  - pomyślała Hermiona. Sama nie wiedziała… Albo nie chciała pamiętać. Ugh… Nie powinna tyle pić wieczorem. Nie dość, że film urywał jej się tak jakoś w połowie wieczoru, to jeszcze miała pewnie jakieś dziwne odpały. Nadal nie wiedziała, czy skakanie z Tower Bridge było prawdą, czy tylko wymysłem jej mugolskich przyjaciół.
A w sumie… co ją to obchodzi? Powinna spać. Jest któraś tam w nocy, na Merlina!
Przewróciła się na drugi bok i zasnęła.
ó   
Hermiona powoli podniosła głowę z trawy. Znajdowała się na urwisku… przepięknym urwisku. Trawa była tu bardziej zielona niż w jakimkolwiek innym miejscu, kwiaty okazalsze, owoce słodziej pachnące.
„Tu jest jak w raju” pomyślała dziewczyna.
Siedziała teraz wśród kwiatów i  trzech jej… przyjaciół; Ginny, Pansy i Rona. Wyglądali świetnie: sińce spod oczu Weasley’ów zniknęły, wszyscy troje wręcz promieniowali radością i witalnością. Było jak wcześniej Było cudownie. Żadne z nich nie miało piętna Hekate. Hermiona rozejrzała się, szczęśliwa. Coś jej to wszystko przypominało… ale nie wiedziała co.
Naprawdę? Czy to takie trudne? Pomyśl, pomyśl, kochana.
Znowu ten głos. Męczy ją, och, to takie nużące! Dlaczego w ogóle pojawił się dopiero teraz, po wojnie? Ugh, nieważne, chciała żeby tylko znikł.
Oj, nie chciałabyś. Głos był teraz tak chłodny. To ja naprowadzam cię aktualnie na właściwą kidopiero kiedy zaczęłaś się łamać podczas wojny, mogłam wreszcie tu przyjść. Bo chcę ci pomóc! Więc zastanów się, nie mogę ci tego powiedzieć…
Och tam, przypomni sobie to może będzie mogła poleżeć sobie z przyjaciółmi w spokoju. No dobra… Gdzie ona to widziała? To na pewno był jakiś obraz z dzieciństwa… Ale jaki? Po co ma zresztą ma myśleć? W takim miejscu? Gdzie latają egzotyczne ptaki, czuć morze, a narcyzy kwitną wyjątkowo ładnie?
Zaraz. Narcyzy?
Ach, tak! Rozumie! To przecież obrazek z książki z mitami! Mama czytała jej to kiedy była mniejsza. To był mit o Persefonie. Głupia dziewczyna zerwała przeklęty kwiat, narcyz, a wtedy spod ziemi wyłonił się Hades i zabrał dziewczynę do swojego królestwa. Rozejrzała się. Teraz  widziała więcej szczegółów. Wszyscy mieli na sobie greckie chitony, a w oddali pasł się… różowy pegaz?
 Dlaczego on ma gwiazdki na zadzie? – spytała się głosiku.
Ta głupia moda na kucyki pony… One już szacunku  do siebie nie mają. Rozumiesz już?
 Prawie. Bo widzisz, kobiety zaczęły nosić chitony dopiero w naszej erze, a konk…
To nieważne! Głos w jej głowie krzyknął tak głośno, że musiała złapać się za głowę. To wiza, ale też twój sen i nie jestem w stanie pokazać ci czegoś czego nie widziałaś. Ech. W każdym razie, jak rozumiesz, to sprawa jest taka. Ty – to Persefona. Ale w tej wersji mitu to nie o twoją duszę chodzi, tylko ich.  Więc patrz proszę uważnie, bo to ci może pomóc.
Ok,ok – wymruczała naburmuszona Hermiona. - Tylko gdzie jest popcorn?
A zamknij się.
Więc Hermiona czekała. I czekała. I czekała jeszcze chwilkę. Kiedy już chciała prosić głosik o zwrot pieniędzy za bilety, ktoś wyłonił się wśród drzew. Jakiś mężczyzna.
- Teodor? – powiedziała zdziwiona Hermiona. – Co ty tu robisz?
- Ależ nie wiesz, ma luba? – zdziwił się – Wszak sama prosiłaś mnie o schadzkę?
- A tak – mruknęła Hermiona- Schadzkę… Meeting… Cokolwiek masz na myśli.
Zasiadł obok niej i zaczął karmić ją winogronami, oliwkami i wszystkim co leżało na trawie® A kiedy skończył, zaczął ją całować; po obojczykach, szyi, nosi, policzkach…
Eee… Dziwny głosiku? – spytała się w myślach Hermiona. – A jesteś pewna że to było w tym micie?
Tak, tak. Wszyscy zapominają o fakcie, że Persefona miała chłopaka, Narcyza. To po jej… odejściu, chłopak zapomniał jak się kocha. A wszyscy myślą, że został przemieniony w ten kwiat… Nie, on jest jemu poświęcony, ponieważ nakłonił do złego.
Do złego?
Tak, tak. Patrz dalej.
- Luba ma. – odezwał się nagle Teodor-Narcyz. – Co to za kwiat tam?
- A, ten? – Hermiona leniwie spojrzała na biało-żółty kwiat na pagórku. – To nar… to nienazwany jeszcze kwiat.
- Może nazwiemy go moim imieniem?- podniósł jedną brew.
Och, co za dupek. Swoim imieniem? Co za idiota…
- A może moim? – uśmiechnęła się Hermiona-Persefona.
- Wiesz co? Tak. Jeżeli zdołasz go dotknąć przede mną. – I rzucił się do biegu na wzgórze.
Och, co za idiota. Znowu. Dziewczyna sięgnęła za siebie… i wyrwała kwiatek z korzeniami. Cały czas był za nią.
Tymczasem chłopak dobieg na wzgórze, dotknął kwiatka jak w grze w chowanego i obrócił się z tryumfalną miną. Dziewczyna pomachała mu kwiatkiem, pochylając głowę i uśmiechając się. Jednak chłopak, zamiast zrobić zawiedzioną minę, zbladł tylko, patrząc na coś za Hermioną-Persefoną.
Greczynka obróciła się więc powoli.
Od miejsca z którego wyrwała kwiat, biegła teraz szczelina. Miała jakieś sto metrów i kończyła się olbrzymią dziurą, wyglądającą jak krater po uderzeniu jakiegoś wielkiego meteorytu. Była ciemna, nierówna… i  chyba coś z niej wyłaziło. Hermiona, nagle czująca się zupełnie-nie-Persefoną, wstała szybko, wpatrując się w wykop z przerażeniem.
-Persefono! Pani nasza,  uchodź, uchodź czym prędzej! -  dwie postacie wyminęły Teodora- Narcyza. Hermiona zdziwiona stwierdziła… że są to Draco i Blaise w pełnym greckim rynsztunku. Ich włosy były dłuższe niż zwykle.® Co im odwalało?
Błagam, powiedz, że nie są moją jakąś… strażą przyboczną czy czymś.- odezwała się w myślach.
Tak właściwie to są. Demeter zabiła ich za nieochronienie córki. Więc rusz dupę i zrób coś, bo wszyscy zginiemy! No…  To znaczy, ja jestem nieśmiertelna, ale mogłoby to być nieprzyjemne.
Jesteś nieśmiertelna? A ja też?
Nie, ptasi móżdżku. Ty jesteś małą wiedźmą, którą zaraz zabije Hades.
To przywróciło Hermionie zdolność prawidłowego rozumowania. Pierwsze co zrobiła, to podbiegła do Ginny, Pansy i Rona, którzy nadal siedzieli na trawie z lekko plastikowymi uśmieszkami. Próbowała pociągnąć Pansy za ramię. Bez skutku, siedzieli jakby byli tam wyrzeźbieni z kamienia.
Cholera! Nie możesz  pstryknąć palcami i czegoś z nimi zrobić? – piekliła się Hermiona.
Nie. Mnie tam nie było. Tylko ty możesz zmienić bieg wydarzeń.
Kurwa, ja ci dam bieg wydarzeń…
Nie klnij, to nie przystoi dobrze wychowanej damie. Zresztą jesteśmy w Grecji! Tutaj się mówi πόρνη!
Świetnie. Po prostu cudownie.
Hermiona spanikowana rozejrzała się dookoła. Draco i Blaise już prawie do niej dobiegli. Co ona ma robić, cholercia? Spojrzała na dół. Wychodziły z niego konie… ale nie byle jakie konie. Czarne jak smoła, oczy jak dwa żarzące się węgielki, a kopyta ostro zakończone i pobłyskujące groźnie.
A na rydwanie za nimi, wyłaniał się on.
Na sobie miał grecką zbroję, czarny płaszcz i czarny hełm, który zdawał się pochłaniać całe światło i całą dobroć wokół niego. Można by powiedzieć, że wyglądał jak ucieleśnienie zła.
Merde! Jak mam wiedzieć kim jest w moim świecie? Ma na sobie tą głupią metalową czapkę!
Ojć. O ty, nie pomyślałam. No trudno, zabij go i spadamy. Ktoś mówił że na śniadanie mają być gofry.
Nie myśl o gofrach! Myśl o tym, że ja nie wiem jak go zabić… ani jak ich wyleczyć.
Oj tam, oj tam. Wiesz.
Jak wyjdziemy z tego żywe to cię zabiję.
Ach tak?
Ach tak.
A jak to niby zamierzasz zrobić?
Yyy… Ja… Ej, daj mi myśleć w spokoju!
Dobra. Jak ona mogła sobie z tym poradzić? Cholera, ten Hades już się wydostał… Już tu galopuje… Cholercia, jest coraz bliżej!
Hermiona nie wiedziała co robi. Wiedziała tylko, że ogarnia ją ciepło i zimno na przemian, kiedy umierała pod kopytami koni.
Hermiona obudziła się gwałtownie łapiąc powietrze.
ó   
- Czekaj Hermiono. Chcesz powiedzieć, że od paru dni masz dziwne sny, w których jakiś tajemniczy głosik mówi ci co masz robić? I które mogą być… metaforą przyszłości?
- Tak. – Całkowicie spokojnie odpowiedziała Hermiona. Opowiedziała  całą historię Draconowi i Zabini’emu. Nie chciała martwić reszty.
 Chłopacy spojrzeli po sobie.
- Hermiono… - zaczął Draco. – Wiemy, że jesteś przemęczona. Ale to…
- Mam wam udowodnić?-  przerwała mu obcesowo Ślizgonka.
- Proszę bardzo. – Zabini rozłożył ręce.
- Czarodzieje nie używając różdżki, mogą wykonać tylko część zaklęć, na ogół klątw. Więc spójrzcie na to. – A w myślach zapytała się głosiku : „Jesteś pewna?”
Jak nigdy.
Hermiona skoncentrowała się więc na halabardzie jednej ze zbroi. Broń powoli drgnęła… i uniosła się w powietrze, żeby zawisnąć na dziesięć centymetrów przed oczami zdziwionych chłopaków.
- I co? – spytałą się radośnie Hermiona. – Idziemy na obronę przed czarną magią?
ó   
- Magia, o której będziemy się dzisiaj uczyć, jest jedną z najbardziej nikczemnych dziedzin. – Nauczyciel przechadzał się dookoła klasy. – Nazywamy ją Wysysaniem.®
- Mrocznie. – mruknął ktoś, a klasa zaśmiała się. Pan Riordan zatrzymał się i  uśmiechnął.
- Dokłądnie, panie Lewis. Ta magia nie jest dobra, nawet jeżeli służy wyższym celom. Służy ona bowiem na zabieraniu energii przez jednego czarodzieja z drugiego. I nie da się przed nią obronić… Ale potrzebuje ona fizycznego kontaktu. Dlatego, przećwiczymy dzisiaj jedne z łatwiejszych sposobów…
Hermiona nie słyszała tego, co dalej mówił nauczyciel.
- Draco. –szepnęła. Chłopak spojrzał na nią pytająco. – Myślę że mam plan.




®  Nie wiem co mi dzisiaj odwala, ale nie mogę znaleźć słów, które nie byłyby archaizmami.XD
® Właśnie! Nie kieruję się wersją filmową Blaise. W moim wyobrażeniu on wygląda raczej jak jakiś pół-azjata, albo ten tu gostek (http://www.filmweb.pl/film/Dary+Anio%C5%82a%3A+Miasto+ko%C5%9Bci-2013-559065#picture-3) Z darów anioła! (To już niedługo! Miejsca na pierwszym seansie jaki jest, już zarezerwowane!)
® Sam pomysł zaczerpnęłam z książki „Uczennica maga” Trudi Canavan

3 komentarze:

  1. kurde. ciekawe kto był hadesem ;d
    Mam nadzieję, że uda im się wymyśleć coś na to piętno. ;<

    Świetny rozdział ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten sen był genialny, zresztą tak jak cały rozdział :) Ciekawa jest, co wymyśliła Hermiona i jak dalej potoczy się akcja :D Mam nadzieję, że nowy rozdział niebawem :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha no i kolejne Dramione, które mnie fascynuje. To już się robi nudne, że tylko opowiadania takiego typu mnie interesują!
    No, ale odnośnie rozdziału-bardzo pomysłowy i przede wszystkim nie nudzi.
    Weny, weny i jeszcze raz weny!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    http://life-of-the-death-eater.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń