wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział piąty - Za przyjaźń i miłość.

No i jest! Kolejny rozdział. Wiecie, według mnie najlepiej się pisze w nocy. Jedzie ktoś może na kolenie do Zakopca? Pierwszy turnus z Lektora. Koleżanka jednak nie może i muszę jechać samaL Dla poprawienia nastroju słucham muzyki. Aktualnie? Imagine  Dragons, Radioactive. http://www.youtube.com/watch?v=eu-xFvLaE68 Zostałam nominowana do Liebster Award i bardzo dziękuję Lissie Jowi  (mam nadzieje że dobrze odmieniam:D) Ale już raz to robiłam i nie mam znowu czasuL
Buźka Potterheady! Czytajcie!
- O co chodzi?
- Jak ta suka to zrobiła?
- Muszę mieć taką odżywkę!
- Wygląda inaczej…
- Widziałeś już ją?
- Na Merlina, muszę się ją o to spytać…
Hermiona starała się nie patrzeć w stronę uczniów, zwracających głowę w jej kierunku. Wyszła z dormitorium wcześnie, przed Ginny która była rannym ptaszkiem, ale i tak na korytarzach było mnóstwo ludzi. Wszyscy się za nią oglądali… Czy to ta niewyróżniająca się niczym Hermiona Granger? Czy mogła by wyglądać tak… pięknie? Bo innego słowa nikt jeszcze nie znalazł na jej widok. Wyglądała jak ona, ale jednocześnie tak jakoś… bajkowo. Nienaturalnie. Idealna wersja niej. Nie wiedział czemu się tak zmieniła, ale miało to coś wspólnego z tym snem. Usiadła przy stole Ślizgonów i nasypała sobie płatków do miseczki.
- Łał, Granger wyglądasz tak… - Zabini usiadł naprzeciwko niej. W jego oczach widać było zdziwienie.
- Niesamowicie? To chyba dobre słowo. Cześć kochanie. – Nott opadł na miejsce obok niej, objął ramieniem i pocałował w policzek. Hermiona nie musiała udawać, że nie czuje obrzydzenia, jak bohaterki tandetnych książek. Ona naprawdę tego nie czuła… i to było straszne.Kiedy oni doszli do tego momentu w ich "związku"? JEszcze pare dni temu nienawidziła go najbardziej w świecie! Jakim cholernym cudem?
- A ja się dziwiłam, że tak wcześnie wstała. –zakrzyknęła podejrzanie radośnie Ginny także siadając obok niej. Nadal tryskała energią, pomimo cieni pod oczami. Blaise rzucił Hermionie spojrzenie mające znaczyć: ile dni? Pokazała mu dyskretnie na palcach.
Jeszcze jeden takiej energii, maksymalnie dwadzieścia dziewięć wyczerpania. I śmierć.
- No, ludziska, czyżbyście dziś zaczęli śniadaniowanie beze…- Draco urwał swoją wypowiedź w pół. Zamarł z oczami wpatrzonymi w Hermionę, a jego szczęka prosiła o podniesienie z podłogi .
- Ładnie… Ładnie dziś wyglądasz Hermiono. –Powiedział wreszcie dosyć słabo.
- Dziękuję. – odpowiedziała mu Hermiona nie odrywając głowy znad tosta.
- Ładnie? Człowieku, ona, na Salazara, wygląda zajebiście! – oburzył się Zabini. Widać było że cieszy się z faktu, że Ginny został jeszcze miesiąc. Miał nadzieję, że do tego czasu znajdą lekarstwo.
- Tak Zabini, ale nie ekscytuj się tym tak. Zwróć uwagę na to, kto ją obejmuje. – Nott uśmiechnął się do Blaise’a nawet przyjaźnie, trochę zawadiacko i zdecydowanie władczo. Przez Hermione przeszedł dreszcz. Co ona robi? Dlaczego podoba jej się ktoś, kto prawdopodobnie próbował zabić jej przyjaciółkę? To było chore.
- Ale poważnie, Hermiono, jak to zrobiłaś? Musisz polecić mi tą linię kosmetyków. – Dafne Greengrass, siedząca pare miejsc dalej wychyliła się do niej z konspiracyjnym uśmieszkiem. Zabini spojrzał na nią z niechęcią. Nie lubił tej głupiej krowy. Wszędzie wpychała swój wścibski nos, a myślała tylko plotkach i nowych kosmetykach. Co ona w zasadzie tu robiła? Nie przeniosła się przypadkiem do Ravenclawu?
- Och Dafne… Po prostu naturalne piękności takimi już się rodzą. Przykro mi, że ciebie to ominęło. – Draco niby spojrzał się na Dafne przyjaźnie, ton jego głosu wskazywał na to że żartował, ale… Hermiona nie mogła pozbyć się uczucia, że chłopak robi to po prostu wrednie. To do niego pasowało. Właśnie zdała sobie sprawę, że w tym roku nie nazwała ją szlamą, nie obrażał już Pottera, a nawet zachowywał się nawet przyjaźnie, nawet jeśli było to wywołane jedynie „fascynacją”. Cóż. Czyli może Malfoy już nie jest tym samym dupkiem i zaślepionym arystokratą jak kiedyś?
Taa.  A mantykora to takie miłe i przyjazne stworzenie.
ó   
Hermiona równym krokiem maszerowała do sali eliksirów. Mieli mieć lekcje z Gryfonami, to była już  tradycja. Od pierwszej klasy lekcje eliksirów mieli właśnie z domem Lwa. „ Mówię tak, jakbym od zawsze była w Slytherinie.” –Zaśmiała się w duchu Hermiona. Cóż, pasowało jej to. Jakby to nazwać… Była zadowolona z bycia Slizgonką? Nie, to nie mogło być to. Hermiona uśmiechnęła się. To tu zaczęły się jej kłopoty, a wszyscy wokół pewnie coś knuli, ale tutaj… tutaj nikt nie wymagał od niej bycia najmądrzejszą. Tutaj nie musiała słuchać głupich uwag, ani naprawiać błędów przyjaciół. Tutaj mogła być sobą. Mogła być Hermioną.
Nawet jeśli ciągle była szlamą.
Doszła do sali eliksirów. Nie spodziewała się zastać tam nikogo, jeszcze było wcześnie, ale zobaczyła tam… Pansy.
- Hej. – przyjaźnie powiedziała Hermiona, siadając na murku obok dziewczyny. Nigdy nie lubiła Mopsicy… ale z drugiej strony Dracona i Blaise’a też nie. Postanowiła dać jej szanse.
Dziewczyna podniosłą na nią zdziwione oczy. Były całe w rozmazanym tuszu do rzęs, policzkach ściekały jej łzy żłobiąc czarne smugi. Miona bez słowa podała jej chusteczkę.
- Hej. Dzięki?- głos dziewczyny był lekko nosowy.
- Dlaczego płaczesz? Chyba nie… przez to, że jesteś w… Gryffindorze? – spytała Herm z lekkim wahaniem. Na Merlina, to jest niesamowicie trudne! Nigdy nie była dobra w pocieszaniu i nie umiała dobrać właściwych słów. Prawdomówność zawsze w niej zwyciężała.
- Och, nie… - Powiedziała Pansy z lekkim uśmiechem. - W zasadzie… cieszę się, że tam jestem – Hermiona nie mogła uwierzyć własnym uszom. Co ona, Mimbulus Mimbletoni naćpała? – Tutaj wszyscy są tak… mili, a Lavender pokazała mi naprawdę rewelacyjną technikę malowania kreski. Pasowałaby do twoich oczu. – Teraz uśmiechała się naprawdę szeroko.  – To sprawa moja i Dafne.
Chwilę siedziały w milczeniu.
- Nawtykała ci za to, że trafiłaś do Gryffindoru, prawda?
- Nie… Ależ skąd… - Hermiona spojrzała się na nią wzrokiem wyraźnie mówiącym, że jej nie oszuka. Mopsica wetschnęła.
- Prawda. Wydedukowałaś to? Łał, teraz rozumiem dlaczego nazywają cię u Gryfonów Panną-Co-Wszystko-Wie. Nigdy w to do końca nie wierzyłam. – Pansy roześmiała się serdecznie pomimo swojej sytuacji.
- A to jędza –mruknęła Hermiona, myśląc o Dafne. Nie przejmowała się złośliwie ironizującymi Gryfonami. Była młodą kobietą, Ślizgonką, a Ślizgoni są ponad to. I nagle wpadła na iście diabelski… ślizgoński plan. – Chyba mam pomysł na twoją zemstę. Nic nie rób… Po prostu obserwuj ją dziś na lekcji. Zabawa będzie – tu uśmiechnęła się zawadiacko – po prostu rozgrzana do czerwoności. – Pansy spojrzała się na nią dziwnie, ale nic nie powiedziała.
Przez chwilę siedziały w milczeniu, obserwując jak schodzą się ludzie.
- Dlaczego to robisz? Pomagasz mi? –wypaliła nagle Pansy. Hermiona spojrzała na nią lekko nieobecnym wzrokiem? Właśnie… Dlaczego to robiła? Chyba czuła jakąś dziwną więź z tą nową Gryfonką. Zupełnie jakby wskoczyła na jej miejsce, a ona na jej.
- Wiele odruchów jest jeszcze we mnie Gryfońskich. – powiedziała jednak krótko. – I… w końcu wszyscy lubią Dafne. Prawda?
Zaniosły się głośnym śmiechem.
ó   
- Hej Zabini. – Hermiona uśmiechnęła się kokieteryjnie. -  Czy mógłbyś wyświadczyć mi drobną przysługę? Chciałabym… usiąść dziś z Draconem. Oczywiście, tylko dzisiaj. –Dodała szybko. Nie chciałaby żeby sobie coś pomyślał.
Wystarczyło, że ona myślała o tym aż za bardzo
- Ech… i miałbym usiąść z Weasley?  Naprawdę?- Zgrywał niezadowolonego, ale Hermiona widziała wesołe iskierki w jego oczach. To był taki mały bonus jej planu. – No dobrze… ugnę się w końcu przed najpiękniejszą dziewczyną na tej sali. Pożyczę ci Dracona… na jedną noc… ups –uśmiechnął się zadziornie. –Chciałem powiedzieć… na jeden dzień.
 -Daj spokój Diable – zaśmiała się Hermiona i walnęła chłopaka w ramię kiedy przechodził żeby usiąść koło Ginny, ale chyba tego nie poczuł. Jak ta rasa męska to robi? Włożyła w to uderzenie całą swoją siłę!
Ona także powędrowała na miejsce. Draco już tam był, zdjął szatę, jak zawsze na eliksirach, gdzie łatwo ją było pobrudzić. Koszul miał wiele – szat nie aż tak dużo. Dobrze wyglądał w nienagannie zaprasowanej białej koszuli wyjętej ze spodni i rozluźnionym krawacie. Ale… „Hermiona. Nie zapominaj, że to ten gość który cię nie lubi.” Położyła torbę obok stanowiska i zaczęła wyjmować potrzebne rzeczy na lekcję.
-Cześć Blaise. Masz może eliksir na kaca? – spytał się Draco sennym gosem. Hermiona z trudem powstrzymała śmiech. Czyżby książę Slytherinu zdołał się upić wieczorem? Wyobraziła sobie Dracona pijanego i tym razem roześmiała się wesoło. Malfoy spojrzał na nią.
- Chwila. Ty nie jesteś Blaise. Chyba że Blaise zmienił się w niezwykle seksowną byłą Gryfonkę. – Jego oczy były przekrwione przy kącikach, a spojrzenie lekko nieobecne. - Czyżbym o czymś nie wiedział, diable?
- Skończ z tymi dyrdymałami Malfoy. Nie jestem tu dla flirtowania, tylko dla interesów. – Hermiona spojrzała się na niego lekko karcąco, choć z uśmiechem, nawet jeśli był on zimny jak lód. Spojrzała na tablicę, gdzie zapisany był temat lekcji. Amortencja? Pestka.
- Jakie dyrdymały Granger? Konwersacja z tobą jest dzisiaj doprawdy… niemiła. Chyba nie przejęłaś się tym co powiedziałem wczoraj? W końcu my już tacy jesteśmy, źli, kłamliwi, bez skrupułów i tak dalej, a ty i tak nas polubiłaś. Więc co jest nie tak? – Draco złożył ręce na stole i położył na nich głowę. Wyglądał w tej pozycji o  wiele młodziej, wręcz dziecinnie. Hermionie coś się ścisnęło w sercu. Musi mieć dzieci jak tylko skończy Hogwart. Kochała je wszystkie, nawet te niegrzeczne i pyskate.
- Z wyjątkami – wycelowała w niego wiązką rozmarynu, mrużąc groźnie oczy. – Lecz cóż poradzić – zaczęła siekać zioło. –Potrzebuję twojej pomocy.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek to usłyszę. –powiedział, marszcząc trochę czoło. – A w jakiej sprawie konkretnie? Kokaina? Marycha? Bo dilerka to nie moja działka, ale – rozejrzał się na boki i z szeroko otwartymi oczami  dokończył resztę zdania szeptem – słyszałem, że Pomyluna sprzedaje dość tanio.
- Przestań, Malfoy – powiedziała sucho, choć rozbawiło ją to. – Nie możesz jej tak nazywać.
- Och, daj spokój, mówię to pieszczotliwie. – Zaczął siekać własny rozmaryn. Robił to w skupieniu i powoli, chyba nie chciał nic zepsuć przez swoje… rozkojarzenie. –Skoro ty mogłaś się okazać normalna i muszę przyznać, całkiem zabawna, to co z Pomyluną? Dała mi przepis na budyń waniliowy. To miłe, choć wolę śmietankowy. – Kiedy wszyscy w Hogwarcie stali się tak powaleni? To nie było normalne.
- Muszę wywalić ognistą na ławę, zanim zupełnie namieszasz mi w głowie, Malfoy.
- Ja tam chętnie – rozłożył ręce –Kiedy i gdzie? Może znów przestaniesz nazywać mnie Malfoyem, kuszące. I jeszcze ta wódka… Tak, zgadzam się.
- Nie dajesz mi dojść do słowa! – roześmiała się Hermiona. –Słuchaj. Możemy się dzisiaj jak najbardziej się spotkać –przy szukaniu antidotum dla Ginny. Mówiąc krótko, potrzebuję krwi paru osób z każdego domu, a ty chyba znasz tu wszystkich. Więc… Zrobisz to dla mnie? Pobierzesz parę fiolek krwi?- Na twarzy miała maskę opanowania, ale w oczach pozostał cień uśmiechu. 
- Tak. – odpowiedział i wrócił do rogatych ślimaków.
- Tak? Tak po prostu? – zdziwiła się Hermiona. – A… - nagle zrozumiała. - Co za to chcesz? – Była pewna, że żaden Ślizgon nie zrobi nic bezinteresownie. Gdzieś tu musiał być haczyk.
- Co ja chcę..? Chcę wiele rzeczy, Hermiono. Ale za to nic. Widzisz…  - ton jego głosu był lekko ironiczny. -Myślisz, że jestem niewiele w twoim życiu znaczącym, zadzierającym nosa dupkiem który z jakiegoś powodu jest nagle miły. I tak jest, rzecz jasna na razie, bo zamierzam poznać cię lepiej. Tyle że na razie- tu zrobił przerwę i uśmiechnął się tajemniczo-chcę żeby mój przyjaciel był szczęśliwy, a ustaliliśmy już, że nie będzie, jeśli Ruda umrze.
- Chcesz powiedzieć, że masz ludzkie uczucia? –spytała się Hermiona całkowicie poważnym tonem, jednocześnie sprawdzając  przepis. Jedenaście razy zamieszać zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Draco spojrzał się na nią z nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie uśmiechał się.
- Wyobraź sobie, że mam.
Przez chwilę pracowali w milczeniu. Hermiona poszła do szafki z ingrediencjami po składniki dla ich obojga. Kiedy odchodziła, do kieszeni wpadło jej coś jeszcze.
Wyłożyła wszystko na stół i wyjęła ze małego stosu to co było jej aktualnie potrzebne i zaczęła rozdzielać,  lepiej działały osobno. A chciała, żeby zadziałały bardzo dobrze.
- Co ty robisz? – syknął cicho Draco, ponieważ profesor Slughorn przechodził obok nich. – Kłów węża nie ma w przepisie! Nie wiedziałem, że chcesz stracić stanowisko pupilka Slughorna, ale chętnie przejmę je za ciebie, jak chcesz..
- Profesora Slughorna, Malfoy. Dziękuję za twą troskę, ale nie martw się o mnie. Po prostu patrz –uśmiechnęła tak jadowicie, jak jadowite były kły które trzymała na dłoni. – Ja po prostu dodam eliksirowi Dafne… trochę pikanterii.
Patrzył się na nie podejrzliwie, ale nie zaooponował. Hermiona powoli skoncentrował się na swoim zadaniu. Po chwili małe kły uniosły się i poleciały  -nie za długo, z tego miejsca nie musiały przenosić się daleko – prosto do kociołka Dafne. Dziewczyna akurat wesoło plotkowała z koleżanką i niczego nie zauważyła. ..Cóż’’ pomyślała mściwie Hermiona. „Zauważy jak doda rutę”
Po w chwili na korytarzu dało się usłyszeć stłumiony wybuch i wysoki, dziewczęcy wrzask dobiegające z sali eliksirów. Kilka gołębi siedzących na gzymsie odleciało.
- Panno Greengrass, niech się panienka nie martwi… to zniknie… - mówił rozgorączkowanej Dafne profesor Slughorn. –To znaczy… musimy odczekać pare tygodni, kły węża zawsze dają taki efekt…
- Pare tygodni!? Niedługo jest bal! – piekliła się Dafne. Hermiona doskonale rozumiała jej panikę. W końcu która dziewczyna chciałaby mieć w tak ważny dla siebie wieczór długi, czerwony nos wiedźmy z okazałą, sczerniałą  brodawką na czubku? – Ja ich tam nie dodawałam! Ktoś musiał mi to zrobić!- jej spojrzenie powędrowało na Pansy, jednak nawet głupi widziałby w tym momencie, że rozbawiona, ale i zdziwiona dziewczyna nie zrobiła tego. Kto nie przepadał za Dafne i był na tyle dobry z eliksirów żeby to zrobić.?Spojrzenie uczennicy domu węża powędrowało natychmiast ku dwójce Ślizgonów siedzących zaledwie kilka miejsc od niej. Ale dzisiaj był tam Ślizgon… i Ślizgonka. Hermiona uśmiechnęła się do niej przekrzywiając głowę jak ptak i pomachała dziewczynie samymi palcami, aż  tazagotowała się ze złości. No tak, przecież nikt jej nie uwierzy, że to była przecudowna Hermiona Granger. Dafne poczuła jak w oczach zaczynają jej zbierać łzy. Dlaczego wszystkie złe rzeczy spadały właśnie na nią?! Wybiegła z klasy. Uczniowie po chwili wrócili do zwykłych zajęć.
- Żadnych wyrzutów sumienia?- spytał się po chwili Draco znów marszcząc czoło.
- Żadnych. Zasłużyła na to . – odpowiedziała Miona. Chłopak nadal robił marsową minę. Jękneła z bezsilnością – Och, proszę cię Draco. Usunę jej to przed balem. Dbam o ludzkie odczucia, nie martw się.
- Jak chcesz Hermiono.
Znów chwilę pracowali w milczeniu.
- Ale Draco?
-Co?
- Musisz przyznać, że to było zabawne.
Na twarz chłopaka powoli wpłynął uśmiech.
ó   
Hermiona przygotowywała te rzeczy już od kilku godzin. Gdzie był Draco?! Jeśli ten arystokrata ją wystawił to nie ręczy za siebie. Większość z tych składników była droga albo skradziona z szafki profesora Slughorna. A jutro połowa z tego będzie do wyrzucenia. I jeszcze jej włosy, koszula…  Wilgoć zawsze tak na nią działała. Cholera! Niech się wreszcie zjawi!
Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich Draco Malfoy z miną zdobywcy.
- Nie było łatwo… ale dla ciebie wszystko. Zdobyłem. – niósł zabawnie prawą brew i postawił na stole kilka fiolek opatrzonych nazwiskami. – Co dostanę w zamian?
- Myślałam że nic nie chcesz – Hermiona odwróciła się do niego i także uniosła brew. – Ale dobrze, skoro tak bardzo chcesz to mogę zaoferować ci parę godzin w moim towarzystwie, polegające na mieszaniu śmierdzących rzeczy i wypełnianiu moich poleceń. Co ty na to?
- No… powiedziałbym że mam ciekawsze rzeczy do roboty, ale skłamałbym, więc… co mam zrobić, szefowo?
Przez pare następnych godzin pracowali, śmiali się i rozmawiali. A gadali o wszystkim: O Blaisie, o Ginny, o Harrym, o Ronie ale także o rzeczach które nie miały większego związku z tym co robili: o planach na przyszłość, dzieciństwie… W pewnym momencie każde z nich pomyślało, że kłótnie przez te wszystkie lata były zwykłym marnotrawieniem czasu. Mieli rację.
- Nie wierzę, że to nic nie dało! –jęknęła Hermiona opadając na miękki fotel Pokoju Życzeń. – To jedne z najsilniejszych substancji jakie znam! I nie zachodzą żadne zmiany w krwi… Muszę iść po więcej rzeczy i … - nie dokończyła, ponieważ Dracon popchnął ją z powrotem na fotel i sam usiadł w sąsiednim.
- Prr, dziewczyno! Nie możesz się przemęczać. Czy wiesz, że jest druga w nocy? -  Hermiona zmarszczyła brwi. Nie czuła zmęczenia. –Ale, jako że oboje wciąż jesteśmy rozbudzeni przez te wszystkie świństwa, proponuję spożytkować tą energię w przyjemniejszy sposób –Wyciągnął z kieszeni dwie buteleczki. – To mało, ale znam pewne zaklęcie które sprawi, że nie skończy się tak szybko.
- Zamierzasz upić się Ognistą Whisky? O drugiej w nocy, w pokoju życzeń, ze mną?  - Hermiona poczuła rozbawienie.
- A czemu nie? Masz- wcisnął jej w ręke jedną z butelek. Przejrzysty trunek migotał w świetle pochodni. Zanim się obejrzała, Draco pociągnął ją za rękę zmuszając ją, żeby wstała. Wyczarował dwa kieliszki do których oboje nalali zdrowo. – Proponuję za coś wypić. Za coś, co ma sens.
Hermionie przyszło coś do głowy.
- Za przyjaźń. I miłość. – Draco spojrzał się na nią; w jego spojrzeniu czaiło się coś czego nie umiała odczytać.

- Racja. Za przyjaźń i miłość.

9 komentarzy:

  1. To jest świetne, ciekawie piszesz, bardzo mi się podoba. Czekam na więcej.
    http://wbrewwszystkim.blogspot.com/ zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kokaina? Marycha? Bo dilerka to nie moja działka, ale – rozejrzał się na boki i z szeroko otwartymi oczami dokończył resztę zdania szeptem – słyszałem, że Pomyluna sprzedaje dość tanio.
    - Przestań, Malfoy – powiedziała sucho, choć rozbawiło ją to. – Nie możesz jej tak nazywać.
    - Och, daj spokój, mówię to pieszczotliwie. – Zaczął siekać własny rozmaryn. Robił to w skupieniu i powoli, chyba nie chciał nic zepsuć przez swoje… rozkojarzenie. –Skoro ty mogłaś się okazać normalna i muszę przyznać, całkiem zabawna, to co z Pomyluną? Dała mi przepis na budyń waniliowy. To miłe, choć wolę śmietankowy."
    UWIELBIAM CIĘ ZA TO, nie mogę przestać się śmiać XDD
    kolejny świetny rozdział, Draco i Hermiona wznoszący toast za miłość! *u*
    boję się o tą naszą Ginny, niech Hermionie się uda! ; x

    Pozdrawiam ; ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że nie widzisz zachwytu na mojej twarzy po przeczytaniu rozdziału.
    Normalnie czegoś takiego wręcz się nie spodziewałam.
    Naprawdę przyznam szczerze że mnie zaskoczyłaś i to bardzo pozytywnie.
    Miejscami wręcz się uśmiałam do łez a miejscami było bardzo poważnie.
    Masz fajny styl i poczucie humoru, które ukazujesz w opowiadaniach.
    Swoich bohaterów pokazujesz w dość nietuzinkowy sposób co mi się bardzo podoba.
    W końcu trafiłam na jakieś oryginalne opowiadanie i bardzo mi się to podoba.
    Osobiście naprawę wypadłaś dobrze w moich oczach!
    W wolnej chwili zapraszam na ; http://pokochac-lotra.blogspot.com - być może cie zainteresuje a tymczasem pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest genialny :)
    Pomysł z akcja na lekcji eliksirów też świetny :D
    Życzę dużo weny i mam nadzieję, że nowy rozdział ukarze się niebawem ♥
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam w zadziwiająco krótkim czasie te pięć rozdziałów, a moja buzka szczerzy się po ostatnim z nich do Ciebie. Jesteś genialna i mam zamiar dowiedzieć się, jaki będzie ciąg dalszy, więc bardzo prosiłabym o poinformowanie mnie o nowym rozdziale na moim blogu w spamie, jeśli można oczywiście. ;)
    Pozdrawiam,
    Tuśka
    dramione-odbudujmy-nasz-maly-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. [SPAM]
    Witaj, chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga o Dramione. Może kojarzysz bloga Rany Zamknięte? To właśnie ja, ale wyjeżdżam z nowym pomysłem na blogu http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com
    Serdecznie zapraszam do czytania, dopiero pojawił się pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że zajrzysz i zostawisz po sobie jakiś ślad ze swoją opinią :>
    Pozdrawiam, Claudia Malfoy.

    OdpowiedzUsuń
  7. fajnie piszesz i czyta sie to bardzo przyjemnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam takie malutkie pytanie... O czym są te opowiadania o dramione?

    OdpowiedzUsuń
  9. Koło Hekate mnie męczy ;'( Co będzie z wiewiórką?

    OdpowiedzUsuń