piątek, 12 lipca 2013

Rozdział szósty - Ach, ta whisky

Rozdział szósty- ostatni przed tym jak wyjadę na wakacje. Jakim cudem jedzie się 10 godzin pociągiem z Wrocławia do Zakopanego?  No, ale cóż. Serdecznie dziękuję Wam wszystkim za te motywujące komentarze. Dowiedziałam się że mam poczucie humoru, spędziłam całe życie myśląc że nie! Za każdym razem kiedy otwieram nowy komentarz jest tylko takie „ Brr, ten to mnie zmiesza na pewno z błotem”. Proszę, każdą krytykę od razu piszcie. Chcę poprawić to co jest jeszcze źle:D
Jako że jestem dzisiaj w romantycznym nastroju - Symetryczno- liryczna , Enej - http://www.youtube.com/watch?v=eTJPQ4TW4Jw

Ps. Ten rozdział dedykuję wszystkim umysłom ścisłymJ

- I naprawdę nikt tego nie zauważył?- spytała się rozochocona Hermiona po wysłuchaniu kolejnej historii z życia małego Dracona.
- Nie. Blaise i ja byliśmy… i jesteśmy mistrzami kamuflażu. –Draco założył ręce za głowę i oparł się wygodniej na zielonym fotelu. Właśnie taką Hermionę lubił. Wesołą, rozluźnioną, gadającą z nim jak równa z równym. Kiedy tak siedzieli… nie liczyło się to, że jest szlamą, którą, jak podejrzewał pewnie nie była. Po prostu po paru kieliszkach… Zaufała mu. To było miłe uczucie, a każdy Malfoy lubi miłe rzeczy.
Nawet nie zauważył, że dziewczyna już nie papla. Siedziała po prostu i patrzyła się na niego z takim łagodnym uśmieszkiem,
- Co –spytał się jej.
- Nic. – Ale dalej uśmiechała się tym uśmieszkiem. –Nie pomyślałam po prostu… nic.
- Co nic? – Dracona zaczynało to bawić. Nie może tak po prostu kończyć  w połowie zdania. On tak nie robił. - Nie  pomyślałaś, że nie zawsze byłem takim sztywnym palantem? –roześmiała się.
- Ujęłabym to inaczej, ale.. tak. – oczy jej się śmiały.
- Wiesz, że za parę godzin nie będziemy tego pamiętać, prawda? Zapomnisz o tym, że prawie powiedziałaś mi komplement. – powiedział Draco, zmieniając temat i czując w duszy pewien smutek. A tak dobrze się bawili.
- Znam pare rzeczy które można robić kiedy nie będzie się nic pamiętać, -zamruczała Hermiona.
- Na Salazara, Hermiono. Jesteś zboczona. – Uśmiechnął się połową twarzy. Bawiła go była Gryfonka. Kto by pomyślał, że ją polubi? I jeszcze była taka piękna… Jak ona to zrobiła? Wczoraj wyglądała zupełnie inaczej.  Nie wiedział co zrobić z tym uczuciem które ogarniało go za każdym razem, jak przechodził koło niej korytarzem, ocierał się o nią ramieniem lub czuł jej delikatny kwiatowy zapach. „Przynajmniej wiem, że to nie miłość.” Pomyślał z nutą goryczy. Był już kiedyś zakochany. Wiele razy. Ale to nie było to samo uczucie.
- A ty nagle święty? Dobrze wiesz, że nie mówię serio i dobrze. W końcu to ty. Nie myśl, że paroma kieliszkami ognistej odkupisz sześć lat wyzwisk i klątw – Malfoy nie dał poznać po sobie jak bardzo ubodła go jej wypowiedz.
- Przepraszam? –rozłożył ręce.
- Ty przepraszasz? – spojrzała się niego i zamieszała swoim drinkiem. – Dodałeś czegoś do mojej wódki, czy tylko do swojej?
- Naprawdę chcę cię przeprosić. Ja wiem, nigdy nie przepraszam, zwłaszcza takich osób, bez obrazy, jak ty, ale… ustaliliśmy już, że nic nie będziesz pamiętać. – uśmiechnął się szelmowsko.
- Ty draniu. A już myślałam, że jesteś miły. Dobra, ale musisz spełnić moje jedno życzenie. Daj mi pomyśleć.
- Co tylko zechcesz, najsłodsza. – powiedział z przesadną uprzejmością Draco. Hermiona spojrzała na  niego unosząc brew. Co  tylko zechce? Miała pare pomysłów.  Takich jak…
- Myślę, że mógłbyś coś dla mnie zrobić.
- Czyli co?
- Pocałuj mnie.
Draco nagle zwęziły się źrenice na te słowa. Wstał i powoli podszedł do Hermiony. Delikatnie podniósł rękę dziewczyny która odłożyła kieliszek i także wstała. Chłopak powoli złożył na smukłej dłoni dziewczyny pocałunek idealnie wychowanego młodego mężczyzny. Podniosła na niego wzrok spod rzęs.
- Nie o taki pocałunek mi chodziło. –szepnęła.
- A zatem o jaki?- on także szeptał.
- Mniej… dżentelmeński.
Objął jej twarz dłońmi i bardzo delikatnie musnął jej usta swoimi.  Jej ciepły oddech zmieszał się z jego chłodnym, wywołując pewną ciekawą reakcję chemiczno- fizyczną, polegającą na…
No tak.                                                                    
Pewnie tak to by się skończyło.
Może lepiej nie?
- Wiem! Naucz mnie tego zaklęcia, którego używasz, żeby ci się koszula nie gniotła. –powiedziała z entuzjazmem godnym osoby lekko pijanej -  Widzę, że to zaklęcie Malfoy, nie rób takiej miny.  Cisnęłam cię dziś jeżozwierzem, nie ma mowy żeby była tak idealna. – dodała.
- Jaki pan, taki kram.- mruknął Malfoy, ale wstał żeby nauczyć dziewczynę zaklęcia.
- A więc tak. – Dziewczyna także wstała. „Zupełnie jak w tym marzeniu… wyobrażeniu…  Och przestań myśleć! Wyobraziłaś to sobie tylko dlatego, że jesteś kompletnie pijana! Ja, twój rozum, nakazuję ci przestać o tym myśleć!” – Machnij różdżką w ten sposób – przejechał różdżką od nogawek do kołnierzyka. – I powiedz: Levatos.[i]
- Levatos – mruknęła Hermiona, machając różdżką wzdłuż ciała. Zawsze czuła się głupio, przy nowych zaklęciach, nawet jeśli nie sprawiały jej żadnej trudności. Zagięcia na jej bluzce wyprostowały się lekko, ale nadal były widoczne.
- Źle machasz różdżką. Na Salazara, nie myślałem, że będę umiał zaklęcie którego ty nie umiesz. – Draco był wyraźnie zadowolony z siebie. Choć jedna rzecz w której był lepszy.  No i ta dziewczyna nie potrafiła nawet usiąść poprawnie na miotle. –Czekaj, pokażę ci. – stanął za dziewczyną i wziął ją za rękę, jednak prawie natychmiast ją wypuścił jej nadgarstek, ponieważ przeszył go prąd, jakby dziewczyna była pod napięciem.
- Coś się stało? – Spytała się. Ona sama nic nie poczuła.
Może nie chciała czuć?
- Nie… nic. – Ostrożnie znów chwycił jej dłoń. Tym razem był przygotowany i nie zaskoczyło go to tak. – Musisz to zrobić tak… Pociągnąć różdżką… ale wolniej – kiedy dziewczyna lekko pochyliła się do podkolanówek aby je także zaczarować, jej ciało wtuliło się w ciało młodego Ślizgona. Chłopak instynktownie przysunął się bliżej. Na Merlina, jak ona cudownie pachniała!
-Udało się. – szepnęła Hermiona. Rzeczywiście zaklęcie jej wyszło, ale nagle młodemu Malfoy’owi perspektywa puszczenie ręki dziewczyny i odsunięcia się od niej nie wydała zbytnio kusząca. Chciał tam zostać… jeszcze tylko chwilkę.
- Draco? –szepnęła dziewczyna jeszcze raz. Spojrzała na swoją rękę, głaskaną okrężnymi ruchami przez chłopaka. To było… przyjemne. Ale jak ona mogła tak myśleć? Nie! –Draco!
Chłopak oderwał się od niej. Co on wyprawiał? Alkohol wyraźnie rzucił mu się na mózg. Musiał się napić i to szybko… Musiał stąd odejść! Co ta Granger z nim wyrabiała?
- Idę już. –powiedział i złapał swoją marynarkę z fotela. – Późno już, a jutro są lekcje, więc… Cześć.
- Nie pocałujesz mnie na dobranoc? – roześmiała się dziewczyna. Chciała tego,  nawet jeśli udawała przed samą sobą, że nie. „Co się ze mną dzieje?!” pomyślała z lekką paniką. Co ona robi? Dlaczego chciała dotyku tego obślizgłego Ślizgona?! – Będzie mi smutno.
„Granger, nawet nie wiesz na jaką pokusę mnie wystawiasz” pomyślał chłopak, ale podszedł do dziewczyny i cmoknął ją lekko w policzek.
- Słodkich snów, Granger. – szepnął jej do ucha. Na ciele dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Malfoy był zadowolony, że wywarł na dziewczynie takie wrażenie. Niezależnie od tego, co działo się z nim tej nocy, był łowcą,  a ona była jego ofiarą.
- Dobranoc Draco –głośno powiedziała Hermiona i ledwo zauważalnie przełknęła ślinę. Jak to się działo, że jednocześnie myślała o tym jak bardzo go nie cierpi i jak pełne usta on ma..?
Dracon skierował się do wyjścia  jednak na progu przystanął.
- Wiesz co, Granger?
- Mhm? – Hermiona wydała z siebie niezidentyfikowany pomruk. Chciała spać, spać i spać…
- Te nowe perfumy naprawdę do ciebie pasują.
Oooo…
ó   
Chciał się obrócić i wyjść, ale kątem oka zauważył, że dziewczyna upada.
- Hermiona! – Krzyknął, w ostatniej chwili ratując dziewczynę przed upadkiem. – Hermiono, obudź się! Co ty wyprawiasz? – Rzęsy dziewczyny rzucały długie cienie na zaróżowione policzki dziewczyny. – Aquamenti! – ryknął celując różdżką w twarz dziewczyny. Co się z nią działo? Mogła tak szybko wymięc? To było pare kieliszków…
- Draco? – szepnęła dziewczyna, uśmiechając się i otwierając lekko te swoje oczy o barwie czekolady.
Draco nagle bardzo polubił czekoladę.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby tak upadać? –mruknął, ni do siebie, ni do niej Ślizgon. –Nieładnie.
- Nieważne. Masz takie piękne oczy… wiedziałeś że są szare? – Nie bełkotała, ale wyraźnie była temu bliska. Kiedy stawała się pijana, była prawie urocza.
- Wyobraź sobie, że tak. No chodź tu mała. Trzeba cię położyć spać. – Podniósł ją z lekkim stęknięciem. Na Slytherina, była ciężka! A nie wyglądała na cięższą niż pięćdziesiąt kilogramów. Zamknął oczy i wyobraził sobie pokoik. Taki duży, dziewczęcy pokój na poddaszu. Tutaj, w Pokoju Życzeń dziewczyna obudzi się i będzie bezpieczna.
ó   
Draco mocno trzasnął drzwiami.
- Diable! Musisz mi pomóc. Robimy wypad do Londynu. Ty, ja, Burbon i pare szatynek… albo nie. Blondynek z szaro-niebieskimi oczami. – Powiedział zdecydowanym głosem i otworzył szafkę z alkoholem.
- Dlaczego Burbon? Nie Ognista whisky? – spytał się go Zabini przewracając stronę w jakimś starym tomiszczu.
- Nie. Ona przywołuje cholerne wspomnienia – Blaise nie zareagował. Dalej czytał.
- Ty, co ty w ogóle studiujesz? – Draco zmarszczył czoło i przechylił butelkę. Trunek zapalił go w gardle. Jego przyjaciel wiele razy zasypiał bardzo późno, jednak nigdy z powodu książki.
- Staram się pomóc Ginny. Nie upijam się do czwartej nad ranem jak niektórzy.
- Ej! Przez pięć bitych godzin wypróbowaliśmy z setkę antidotów. Możliwe… że później się z Hermioną troszeńkę zapomnieliśmy, ale hej! Należy się nam trochę rozrywki! – Draco z każdym łykiem coraz bardziej bredził.
Blaise podniósł głowę. To go zainteresowało.
- Upiłeś się z Granger? Stary, chyba rozumiem już te blondynki. Co z nią? – Chłopak był wyraźnie rozbawiony.
- To najpiękniejsza dziewczyna na Ziemi. Chcę tam wrócić, oświadczyć się i całować jej stopy. Lub robić coś o czym nie wypada rozprawiać w naszym dżentelmeńskim gronie. – Draco rzucił się na swoje łóżko. Dlaczego opowiadał takie rzeczy o Granger? O  znienawidzonej przez niego szlamie?
Jeszcze nie wiedział, głupi.
- Zakochałeś się. – Ślizgon szczerzył się jak głupi do sera.
- Nie! Ja po prostu… Ech, diable wiesz co ja sądzę o miłości. Miłość to Diabeł –jaka ciekawa zbieżność – co na szyję sznur zakłada. – Draco zamyślił się. – Ale poszedłem tam dzisiaj… i nie mogę, po prostu nie mogę oczu od niej oderwać. Rozumiesz coś?
- Oczywiście. –Blaise szukał czegoś na stole gdzie Dracon zostawił swoje rzeczy. – Miałeś ognistą w tych buteleczkach, tak? – Podniósł dwie fiolki do światła. – Jedna jest moja. Druga twoja.
Chłopak chwilę tylko patrzył się.
A potem zrozumiał.
- Amortencja. –Wyszeptał bladymi wargami.
ó   
Hermiona obudziła się czując lekki i świeży powiew poranka napływający z otwartego okna. Była tak bardzo zadowolona… Tylko ją w głowie trochę łupało. Wysunęła się z jedwabnej pościeli, wsunęła stopy w satynowe sandałki i podeszła do okna żeby nacieszyć się słońcem.
Chwila. Jedwabna pościel?
Satynowe sandałki?!
Coś tu było nie tak. Co prawda, widok z okna był jej, ale wszystko inne… Znajdowała się w dziewczęco urządzonym, wiktoriańskim pokoju . Zawsze chciała taki mieć. No, może niekoniecznie w takiej srebrno-zielonej kolorystyce, jednak musiała przyznać, że osoba która to zrobiła miała gust.
Na małym stoliku stojącym przy jej łóżku znajdowała się karafka z wodą szklanka i mały kawałek papieru. Hermiona napiła się wody –bardzo dobry rocznik, od razu poczuła się lepiej  – i otworzyła liścik. Pismo osoby od której był było niezwykle schludne.
Hermiono!
Liczę na to że już się obudziłaś. Zasnęłaś, znaczy się, zemdlałaś wczoraj w Pokoju życzeń, więc urządziłem ci tu pokoik. Nie martw się, mam wyniki naszych badań. Do wody dodałem trochę eliksiru na kaca. Postaraj się nie obudzić zbyt późno, potrzebuję kogoś kto mi pomoże na teście z historii.
Jak zawsze oddany
Draco
Ps. Nie pamiętasz, ale - Ładne perfumy
Co ona robiła wczoraj z Draconem Malfoy’em?
I dlaczego tego nie pamięta?
Hermiona wzruszyła ramionami. Nie będzie się tym przejmować. Po prostu pójdzie do tej ślicznej, różowej łazienki która przylega do pokoju i zajmie się sobą. Jak pomyślała tak zrobiła i spędziła całkiem przyjemne pół godziny próbując różne rodzaje mydła. Czekoladowy, cytrynowy, pergaminowy… Ale przez to wciąż przebijały się jej perfumy. „Użyłam tych od Ginny?” dziwiła się dziewczyna wycierając ciało ręcznikiem. „I Malfoy uznał, że  są ładne?” Coś tu nie gra. Co ona wyprawiała z nim w nocy?
Kiedy myła zęby zauważyła zegarek.
Zamarła.
- O cholera! – I wybiegła z pokoju.



[i] Zaklęcie z typu „Zrób to sam” Z łąciny, wygładzać.

6 komentarzy:

  1. Rozdział jest genialny, muszę przyznać, że mnie zaintrygował, oby tak dalej :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. oho zrobilo się ciekawie :D Rozdział bardzo mi sie podobał , to spedzanie czasu Herm z Draco mmm <3 wszystko tak perfekcyjnie opisane, idealnie :D kiedy nowy rozdziaaal, kiedy ?
    without-magic

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana! Więcej na : http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne :-) Czekam na następny rozdział :-)
    Zapraszam na Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały, fantastyczny, genialny :D Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń