Rozdział szósty- ostatni przed tym jak wyjadę na wakacje.
Jakim cudem jedzie się 10 godzin pociągiem z Wrocławia do Zakopanego? No, ale cóż. Serdecznie dziękuję Wam
wszystkim za te motywujące komentarze. Dowiedziałam się że mam poczucie humoru,
spędziłam całe życie myśląc że nie! Za każdym razem kiedy otwieram nowy
komentarz jest tylko takie „ Brr, ten to mnie zmiesza na pewno z błotem”.
Proszę, każdą krytykę od razu piszcie. Chcę poprawić to co jest jeszcze źle:D
Jako że jestem dzisiaj w romantycznym nastroju -
Symetryczno- liryczna , Enej - http://www.youtube.com/watch?v=eTJPQ4TW4Jw
Ps. Ten rozdział dedykuję wszystkim
umysłom ścisłymJ
- I naprawdę nikt tego nie zauważył?- spytała się
rozochocona Hermiona po wysłuchaniu kolejnej historii z życia małego Dracona.
- Nie. Blaise i ja byliśmy… i jesteśmy mistrzami kamuflażu.
–Draco założył ręce za głowę i oparł się wygodniej na zielonym fotelu. Właśnie
taką Hermionę lubił. Wesołą, rozluźnioną, gadającą z nim jak równa z równym.
Kiedy tak siedzieli… nie liczyło się to, że jest szlamą, którą, jak podejrzewał
pewnie nie była. Po prostu po paru kieliszkach… Zaufała mu. To było miłe
uczucie, a każdy Malfoy lubi miłe rzeczy.
Nawet nie zauważył, że dziewczyna już nie papla. Siedziała
po prostu i patrzyła się na niego z takim łagodnym uśmieszkiem,
- Co –spytał się jej.
- Nic. – Ale dalej uśmiechała się tym uśmieszkiem. –Nie
pomyślałam po prostu… nic.
- Co nic? – Dracona zaczynało to bawić. Nie może tak po
prostu kończyć w połowie zdania. On tak
nie robił. - Nie pomyślałaś, że nie
zawsze byłem takim sztywnym palantem? –roześmiała się.
- Ujęłabym to inaczej, ale.. tak. – oczy jej się śmiały.
- Wiesz, że za parę godzin nie będziemy tego pamiętać,
prawda? Zapomnisz o tym, że prawie powiedziałaś mi komplement. – powiedział
Draco, zmieniając temat i czując w duszy pewien smutek. A tak dobrze się
bawili.
- Znam pare rzeczy które można robić kiedy nie będzie się
nic pamiętać, -zamruczała Hermiona.
- Na Salazara, Hermiono. Jesteś zboczona. – Uśmiechnął się
połową twarzy. Bawiła go była Gryfonka. Kto by pomyślał, że ją polubi? I
jeszcze była taka piękna… Jak ona to zrobiła? Wczoraj wyglądała zupełnie
inaczej. Nie wiedział co zrobić z tym
uczuciem które ogarniało go za każdym razem, jak przechodził koło niej
korytarzem, ocierał się o nią ramieniem lub czuł jej delikatny kwiatowy zapach.
„Przynajmniej wiem, że to nie miłość.” Pomyślał z nutą goryczy. Był już kiedyś
zakochany. Wiele razy. Ale to nie było to samo uczucie.
- A ty nagle święty? Dobrze wiesz, że nie mówię serio i
dobrze. W końcu to ty. Nie myśl, że paroma kieliszkami ognistej odkupisz sześć
lat wyzwisk i klątw – Malfoy nie dał poznać po sobie jak bardzo ubodła go jej
wypowiedz.
- Przepraszam? –rozłożył ręce.
- Ty przepraszasz? – spojrzała się niego i zamieszała swoim
drinkiem. – Dodałeś czegoś do mojej wódki, czy tylko do swojej?
- Naprawdę chcę cię przeprosić. Ja wiem, nigdy nie
przepraszam, zwłaszcza takich osób, bez obrazy, jak ty, ale… ustaliliśmy już,
że nic nie będziesz pamiętać. – uśmiechnął się szelmowsko.
- Ty draniu. A już myślałam, że jesteś miły. Dobra, ale
musisz spełnić moje jedno życzenie. Daj mi pomyśleć.
- Co tylko zechcesz, najsłodsza. – powiedział z przesadną
uprzejmością Draco. Hermiona spojrzała na
niego unosząc brew. Co tylko
zechce? Miała pare pomysłów. Takich jak…
- Myślę, że mógłbyś
coś dla mnie zrobić.
- Czyli co?
- Pocałuj mnie.
Draco nagle zwęziły
się źrenice na te słowa. Wstał i powoli podszedł do Hermiony. Delikatnie
podniósł rękę dziewczyny która odłożyła kieliszek i także wstała. Chłopak
powoli złożył na smukłej dłoni dziewczyny pocałunek idealnie wychowanego
młodego mężczyzny. Podniosła na niego wzrok spod rzęs.
- Nie o taki pocałunek
mi chodziło. –szepnęła.
- A zatem o jaki?- on
także szeptał.
- Mniej…
dżentelmeński.
Objął jej twarz dłońmi
i bardzo delikatnie musnął jej usta swoimi.
Jej ciepły oddech zmieszał się z jego chłodnym, wywołując pewną ciekawą
reakcję chemiczno- fizyczną, polegającą na…
No tak.
Pewnie tak to by się skończyło.
Może lepiej nie?
- Wiem! Naucz mnie tego zaklęcia, którego używasz, żeby ci
się koszula nie gniotła. –powiedziała z entuzjazmem godnym osoby lekko pijanej
- Widzę, że to zaklęcie Malfoy, nie rób
takiej miny. Cisnęłam cię dziś
jeżozwierzem, nie ma mowy żeby była tak idealna. – dodała.
- Jaki pan, taki kram.- mruknął Malfoy, ale wstał żeby
nauczyć dziewczynę zaklęcia.
- A więc tak. – Dziewczyna także wstała. „Zupełnie jak w tym
marzeniu… wyobrażeniu… Och przestań
myśleć! Wyobraziłaś to sobie tylko dlatego, że jesteś kompletnie pijana! Ja,
twój rozum, nakazuję ci przestać o tym myśleć!” – Machnij różdżką w ten sposób
– przejechał różdżką od nogawek do kołnierzyka. – I powiedz: Levatos.[i]
- Levatos – mruknęła Hermiona, machając różdżką wzdłuż
ciała. Zawsze czuła się głupio, przy nowych zaklęciach, nawet jeśli nie
sprawiały jej żadnej trudności. Zagięcia na jej bluzce wyprostowały się lekko,
ale nadal były widoczne.
- Źle machasz różdżką. Na Salazara, nie myślałem, że będę
umiał zaklęcie którego ty nie umiesz. – Draco był wyraźnie zadowolony z siebie.
Choć jedna rzecz w której był lepszy. No
i ta dziewczyna nie potrafiła nawet usiąść poprawnie na miotle. –Czekaj, pokażę
ci. – stanął za dziewczyną i wziął ją za rękę, jednak prawie natychmiast ją
wypuścił jej nadgarstek, ponieważ przeszył go prąd, jakby dziewczyna była pod
napięciem.
- Coś się stało? – Spytała się. Ona sama nic nie poczuła.
Może nie chciała czuć?
- Nie… nic. – Ostrożnie znów chwycił jej dłoń. Tym razem był
przygotowany i nie zaskoczyło go to tak. – Musisz to zrobić tak… Pociągnąć
różdżką… ale wolniej – kiedy dziewczyna lekko pochyliła się do podkolanówek aby
je także zaczarować, jej ciało wtuliło się w ciało młodego Ślizgona. Chłopak
instynktownie przysunął się bliżej. Na Merlina, jak ona cudownie pachniała!
-Udało się. – szepnęła Hermiona. Rzeczywiście zaklęcie jej
wyszło, ale nagle młodemu Malfoy’owi perspektywa puszczenie ręki dziewczyny i
odsunięcia się od niej nie wydała zbytnio kusząca. Chciał tam zostać… jeszcze
tylko chwilkę.
- Draco? –szepnęła dziewczyna jeszcze raz. Spojrzała na
swoją rękę, głaskaną okrężnymi ruchami przez chłopaka. To było… przyjemne. Ale
jak ona mogła tak myśleć? Nie! –Draco!
Chłopak oderwał się od niej. Co on wyprawiał? Alkohol
wyraźnie rzucił mu się na mózg. Musiał się napić i to szybko… Musiał stąd
odejść! Co ta Granger z nim wyrabiała?
- Idę już. –powiedział i złapał swoją marynarkę z fotela. –
Późno już, a jutro są lekcje, więc… Cześć.
- Nie pocałujesz mnie na dobranoc? – roześmiała się
dziewczyna. Chciała tego, nawet jeśli
udawała przed samą sobą, że nie. „Co się ze mną dzieje?!” pomyślała z lekką
paniką. Co ona robi? Dlaczego chciała dotyku tego obślizgłego Ślizgona?! –
Będzie mi smutno.
„Granger, nawet nie wiesz na jaką pokusę mnie wystawiasz”
pomyślał chłopak, ale podszedł do dziewczyny i cmoknął ją lekko w policzek.
- Słodkich snów, Granger. – szepnął jej do ucha. Na ciele
dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Malfoy był zadowolony, że wywarł na
dziewczynie takie wrażenie. Niezależnie od tego, co działo się z nim tej nocy,
był łowcą, a ona była jego ofiarą.
- Dobranoc Draco –głośno powiedziała Hermiona i ledwo
zauważalnie przełknęła ślinę. Jak to się działo, że jednocześnie myślała o tym
jak bardzo go nie cierpi i jak pełne usta on ma..?
Dracon skierował się do wyjścia jednak na progu przystanął.
- Wiesz co, Granger?
- Mhm? – Hermiona wydała z siebie niezidentyfikowany pomruk.
Chciała spać, spać i spać…
- Te nowe perfumy naprawdę do ciebie pasują.
Oooo…
ó
Chciał się obrócić i wyjść, ale kątem oka zauważył, że
dziewczyna upada.
- Hermiona! – Krzyknął, w ostatniej chwili ratując
dziewczynę przed upadkiem. – Hermiono, obudź się! Co ty wyprawiasz? – Rzęsy dziewczyny
rzucały długie cienie na zaróżowione policzki dziewczyny. – Aquamenti! – ryknął
celując różdżką w twarz dziewczyny. Co się z nią działo? Mogła tak szybko
wymięc? To było pare kieliszków…
- Draco? – szepnęła dziewczyna, uśmiechając się i otwierając
lekko te swoje oczy o barwie czekolady.
Draco nagle bardzo polubił
czekoladę.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby tak upadać? –mruknął, ni do
siebie, ni do niej Ślizgon. –Nieładnie.
- Nieważne. Masz takie piękne oczy… wiedziałeś że są szare? –
Nie bełkotała, ale wyraźnie była temu bliska. Kiedy stawała się pijana, była
prawie urocza.
- Wyobraź sobie, że tak. No chodź tu mała. Trzeba cię
położyć spać. – Podniósł ją z lekkim stęknięciem. Na Slytherina, była ciężka! A
nie wyglądała na cięższą niż pięćdziesiąt kilogramów. Zamknął oczy i wyobraził
sobie pokoik. Taki duży, dziewczęcy pokój na poddaszu. Tutaj, w Pokoju Życzeń dziewczyna
obudzi się i będzie bezpieczna.
ó
Draco mocno trzasnął drzwiami.
- Diable! Musisz mi pomóc. Robimy wypad do Londynu. Ty, ja, Burbon
i pare szatynek… albo nie. Blondynek z szaro-niebieskimi oczami. – Powiedział zdecydowanym
głosem i otworzył szafkę z alkoholem.
- Dlaczego Burbon? Nie Ognista whisky? – spytał się go Zabini
przewracając stronę w jakimś starym tomiszczu.
- Nie. Ona przywołuje cholerne wspomnienia – Blaise nie
zareagował. Dalej czytał.
- Ty, co ty w ogóle studiujesz? – Draco zmarszczył czoło i
przechylił butelkę. Trunek zapalił go w gardle. Jego przyjaciel wiele razy
zasypiał bardzo późno, jednak nigdy z powodu książki.
- Staram się pomóc Ginny. Nie upijam się do czwartej nad
ranem jak niektórzy.
- Ej! Przez pięć bitych godzin wypróbowaliśmy z setkę antidotów.
Możliwe… że później się z Hermioną troszeńkę zapomnieliśmy, ale hej! Należy się
nam trochę rozrywki! – Draco z każdym łykiem coraz bardziej bredził.
Blaise podniósł głowę. To go zainteresowało.
- Upiłeś się z Granger? Stary, chyba rozumiem już te
blondynki. Co z nią? – Chłopak był wyraźnie rozbawiony.
- To najpiękniejsza dziewczyna na Ziemi. Chcę tam wrócić,
oświadczyć się i całować jej stopy. Lub robić coś o czym nie wypada rozprawiać
w naszym dżentelmeńskim gronie. – Draco rzucił się na swoje łóżko. Dlaczego
opowiadał takie rzeczy o Granger? O znienawidzonej przez niego szlamie?
Jeszcze nie wiedział, głupi.
- Zakochałeś się. – Ślizgon szczerzył się jak głupi do sera.
- Nie! Ja po prostu… Ech, diable wiesz co ja sądzę o miłości.
Miłość to Diabeł –jaka ciekawa zbieżność – co na szyję sznur zakłada. – Draco zamyślił
się. – Ale poszedłem tam dzisiaj… i nie mogę, po prostu nie mogę oczu od niej
oderwać. Rozumiesz coś?
- Oczywiście. –Blaise szukał czegoś na stole gdzie Dracon
zostawił swoje rzeczy. – Miałeś ognistą w tych buteleczkach, tak? – Podniósł dwie
fiolki do światła. – Jedna jest moja. Druga twoja.
Chłopak chwilę tylko patrzył się.
A potem zrozumiał.
- Amortencja. –Wyszeptał bladymi wargami.
ó
Hermiona obudziła się czując lekki i świeży powiew poranka
napływający z otwartego okna. Była tak bardzo zadowolona… Tylko ją w głowie
trochę łupało. Wysunęła się z jedwabnej pościeli, wsunęła stopy w satynowe
sandałki i podeszła do okna żeby nacieszyć się słońcem.
Chwila. Jedwabna pościel?
Satynowe sandałki?!
Coś tu było nie tak. Co prawda, widok z okna był jej, ale
wszystko inne… Znajdowała się w dziewczęco urządzonym, wiktoriańskim pokoju .
Zawsze chciała taki mieć. No, może niekoniecznie w takiej srebrno-zielonej
kolorystyce, jednak musiała przyznać, że osoba która to zrobiła miała gust.
Na małym stoliku stojącym przy jej łóżku znajdowała się
karafka z wodą szklanka i mały kawałek papieru. Hermiona napiła się wody
–bardzo dobry rocznik, od razu poczuła się lepiej – i otworzyła liścik. Pismo osoby od której
był było niezwykle schludne.
Hermiono!
Liczę na to że już się obudziłaś. Zasnęłaś,
znaczy się, zemdlałaś wczoraj w Pokoju życzeń, więc urządziłem ci tu pokoik.
Nie martw się, mam wyniki naszych badań. Do wody dodałem trochę eliksiru na
kaca. Postaraj się nie obudzić zbyt późno, potrzebuję kogoś kto mi pomoże na
teście z historii.
Jak zawsze oddany
Draco
Ps. Nie pamiętasz, ale
- Ładne perfumy
Co ona robiła wczoraj z Draconem Malfoy’em?
I dlaczego tego nie pamięta?
Hermiona wzruszyła ramionami. Nie będzie się tym przejmować.
Po prostu pójdzie do tej ślicznej, różowej łazienki która przylega do pokoju i
zajmie się sobą. Jak pomyślała tak zrobiła i spędziła całkiem przyjemne pół
godziny próbując różne rodzaje mydła. Czekoladowy, cytrynowy, pergaminowy… Ale
przez to wciąż przebijały się jej perfumy. „Użyłam tych od Ginny?” dziwiła się
dziewczyna wycierając ciało ręcznikiem. „I Malfoy uznał, że są ładne?” Coś tu nie gra. Co ona wyprawiała
z nim w nocy?
Kiedy myła zęby zauważyła zegarek.
Zamarła.
- O cholera! – I wybiegła z pokoju.
Rozdział jest genialny, muszę przyznać, że mnie zaintrygował, oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
oho zrobilo się ciekawie :D Rozdział bardzo mi sie podobał , to spedzanie czasu Herm z Draco mmm <3 wszystko tak perfekcyjnie opisane, idealnie :D kiedy nowy rozdziaaal, kiedy ?
OdpowiedzUsuńwithout-magic
Zostałaś nominowana! Więcej na : http://dm-i-hg-story-of-us.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialne :-) Czekam na następny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na Mojeminiopowiadania.blog.onet.pl
Wspaniały, fantastyczny, genialny :D Czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńamortencja lsdnie
OdpowiedzUsuń